Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2009, 14:17   #32
Suarrilk
 
Suarrilk's Avatar
 
Reputacja: 1 Suarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodzeSuarrilk jest na bardzo dobrej drodze
Niecierpliwość.
Głód.
Zmęczenie.
Nerwy.
Oto, co przytępiło jej czujność.

Odczekała, póki mężczyźni nie odeszli. W jednej chwili odsunęła wszystkie wątpliwości oraz pragnienie zemsty na bok. Nie czas na to, pomyśli przed snem.

Potrafiła poruszać się bezszelestnie, a przynajmniej na tyle cicho, by nie zwracać na siebie uwagi. Konieczność i pragnienie przetrwania wymogły na niej nie tylko to. Nie tylko takie umiejętności pewnie jeszcze zdobędzie.

Ciemność pochłonęła światło. Irina jednak znała drogę na pamięć. Wiedziała nawet, gdzie powinna uważać, bo z połamanych desek wystawały długie, pordzewiałe gwoździe, a gdzie trzeba stąpać ostrożnie, bo można stracić równowagę na stercie gruzu i poharatać się nieprzyjemnie. Wszystko to już przeszła. Nie chciała przeżywać po raz drugi, bo było uciążliwe, a przede wszystkim osłabiało ją w mieście, w którym nie ma dla słabych miejsca. Pocieszające było jedynie to, że przynajmniej środka dezynfekującego by jej nie zabrakło – aż dziw, że nikt nie rozkradł jeszcze całej tej wódki...

Stopy wiodły ją same.
To też mogło uśpić jej zmysły.

Zbliżyła się do lodówki niemal z ulgą, niemal zapominając, w jakim świecie żyje. Zamarła, spojrzawszy w świecące w bladym świetle ślepka szczura. Wzdrygnęła się z obrzydzeniem, nie spuszczając z niego wzroku. Mierzyli się spojrzeniami, jak wrogowie na ledwie zachowanych filmach sprzed dwóch wieków. Oceniając przeciwnika. Podkopując jego wolę.

Szczury.
Samo to słowo brzmiało jak przekleństwo. Szczury były sprytne. Nawet przed wojną, przed katastrofą, która zdegenerowała świat. Uważano je za jedne z najinteligentniejszych zwierząt. Ira wiedziała, że ma nawet nie sekundy, ale jedynie ich ułamki. Gryzoń pewnie rzuci się do jej gardła, by przegryźć tętnicę. Albo do oczu, by ją oślepić. O tak, szczury były sprytne. I szybkie. A ten wyglądał na zdecydowanie wygłodzonego. Ale nie tylko on był tu zdeterminowany, by przeżyć kolejny dzień.

- Бог в помощь... (ros. Boże, dopomóż...)
Poprawiła chwyt, przekładając powoli karabin tak, by jej dłonie pewnie trzymały za lufę. Och, mogła strzelić, pewnie. Ale nie miała pewności, czy mężczyźni rzeczywiście opuścili budynek, a nie chciała przyciągać ich uwagi.

Każdy gwałtowny ruch mógł wszystko zepsuć, bo szczur czekał równie napięty jak ona. Wróbel ledwo panowała nad drżeniem rąk, pot strużką pociekł po jej skroni. Wstrzymała oddech. Może i gryzoń był mały, ale widziała niejednego trupa w zaułkach Kijowa – trupa wyjedzonego, z przegryzionym gardłem. Raptem dziewczyna zamachnęła się, najszybciej i najmocniej, jak potrafiła, chybiła jednak. Zwierzę, które chciało w tym samym momencie skoczyć ku jej twarzy, zapiszczało z irytacją, lądując między lodówkami i znikając na chwilę z jej oczu. Irina natychmiast chwyciła karabin na powrót normalnie, celując w półmrok i rozglądając się z napięciem. Czy było ich tu więcej? Były wytrzymałe, cholery, a do tego mnożyły się jak karaluchy. Pewnie nieźle go rozwścieczyła. Pazury zaskrobały na popękanej posadzce, gdy szczur przemknął w cieniu i rzucił się w jej stronę. Strzeliła, nie dbając już o potencjalnych świadków, którzy zbiegną się na odgłos wystrzału. Chyba trafiła. Skręcił gwałtownie, jak mały, futrzasty pocisk, ale widziała, jak zostawia za sobą strużkę krwi. Kostia jednak dobrze ją nauczył. I mówił, że ma bystre oko. Przymierzyła jeszcze raz, oddając drugi strzał zaraz za pierwszym, starając się nadążyć za zmieniającym kierunek zmutowanym zwierzęciem. Wydało z siebie dziwny odgłos i nagle zapadła głęboka, niepokojąca cisza. Nie widziała jego truchła, musiał wpaść między regały. Skamieniała na chwilę, czekając. Nie poruszył się, nie wyskoczył więcej. Jedną ręką ściągnęła plecak i zgarnęła tyle puszek, ile dała radę w pośpiechu. Czas najwyższy opuścić to miejsce i wracać. Do domu. A raczej rudery, którą z braku czegoś lepszego musiała nazwać domem.

Zadziwiające, jak człowiek szybko przyzwyczaja się do miejsc i jak łatwo zaczyna je uważać za swój schron.
 
__________________
"Umysł ludzki bardziej jest wszechświatem niż sam wszechświat".
[John Fowles, Mag]
Suarrilk jest offline