Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2009, 00:16   #6
Czezwy
 
Czezwy's Avatar
 
Reputacja: 1 Czezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetnyCzezwy jest po prostu świetny
Smażenie synów gór nie należy do najmądrzejszych pomysłów, niezależnie od tego czy robi to księżniczka, bakałarz, czy kupa gówna. Gdy cała trójka radośnie popędzała swe konie, bo co szybciej oddalić się od miejsca niefortunnego zdarzenia zaczęła gonić ich pewna melodia.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=60NK125K6As[/MEDIA]

Nie wielu wie, że hufcom krasnoludzkim komendy w bitwie wydaje się właśnie dudami, a jeszcze mniej ma świadomość, że za pomocą tego instrumentu potrafią komunikować się na duże odległości.
Trójka naszych bohaterów gnana obawą o całość własnych gnatów zdążała w kierunku dworu Blackwatch, Thori niespokojnie kręcił się w siodle, bo choć nie był bigły w czytaniu tych sygnałów, to kłopoty wyczuł.
- W konie wiara!! Na Żelazne jaja Grungiego, bo wieczerzy nie dożyjem - sam też dał ostrogę swemu wierzchowcowi.
Siegg jadący tuż za nim ponaglił księżniczkę mocnym słowem którego nie dosłyszała, gdyż pęd wepchnął mu je z powrotem do gardła, gdzie umiejscowiło się zaraz koło serca i strachu. Tak nasz wielkie wspaniały rycerz się bał. Zginęło trzech krasnoludów, sądząc po pieśni to nie banici, bezklanowcy czy inni najemnicy, ale tacy co to rodziny, przyjaciół, zwierzchników, a i może podkomendnych mają. Zginęli może z ich ręki, ale przy ich udziale, a co gorsze zabici zostali magią. A to nie honorowa śmierć dla wojownika, dodatkowo magią kobiety, a na koniec magią rejonach gdzie ciemnota i zabobon były oznaką dobrego wychowania i podstawą posagu. "Cóż tu robić..." myśl kołatała mu się po głowie... Byle na razie do Blackwatch, tam już jego ziemie, jego prawo, i się zajmie tą dzierlatką, bo instynkt mu podpowiadał, że nie tylko błyskawice ma gorące. A jeśli wcześniej ich dopadną?? "To huj im mordę lizał... Powie się, że czarownica, dziwożona, abo co innego odda się katu, samemu się będzie skołowaciałego od czarów udawało." Ty przebiegłym planem pocieszony dalej raźno galopował.
A przyczyna wszystkich nieszczęść, panienka z dobrego domu co to się jej wypraw zachciało, samoczynna czarodziejka jechała na ostatku. Tępo wpatrywała się w plecy Siegga. Łzy cisnęły się na oczy, czy to od wiatru, czy smutku i goryczy. Wszak zabiła trzech krasnoludów...nigdy wcześniej nikogo żywota nie pozbawiła. I to jeszcze magią. Co za wstyd. Jak ona teraz będzie żyć. Przygód się zachciało. "Ale oni mnie obronią , wszak raz już w obronie mej czci stanęli, choć pokonani skończyli... TAK! Ich się trzymać będę."
Tako sobie rozmyślali, a na wzgórzu opodal stał stary krasnolud o ramie jego oparty muszkiet potężnego kalibru z lunetą co bardziej konar przypominała, doczepioną na nim. Spokojnie oddarł kawałek jedwabiu i zabrał się za ładowanie broni. Gdy skończył oparł broń na głazie, mierzył chwil kilka, nie za dużo nie za mało i oddał strzał.
- Mam nadzieję, że to o nich mówiła wieść... nie lubię zabijać niepotrzebnie -powiedział to nie odejmując oka od lunety ni kolby od ramienia do młodzika co siedząc na trawie, wsparty o dudy, żuł kawałek sera.
 
__________________
Si vis pacem para bellum.
Wojownicy nie umierają. Oni idą do piekła, żeby się przegrupować.
I zesłał ich Pan, by siali zamęt i zniszczenie.
Jestem Skoletek. To my przytrafiamy się dobrym ludziom. Porzućcie wszelką nadzieję...

Ostatnio edytowane przez Czezwy : 16-12-2009 o 19:08.
Czezwy jest offline