Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2009, 12:32   #26
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Jack siedział w swojej loży. Słuchał każdego zdania i czekał cierpliwie. Sączył jad wydobywający się z dwóch kobiet niczym najlepszy trunek. Nienawiść, przytyki, pyskówki. Istniejąca pomiędzy nimi zasłona arystokratycznej wyższości opadła i przez chwilę można było odnieść wrażenie, że akcja przeniosła się z sali sądowej do przedszkola. Jednak nawet dziecko nie uwierzyłoby, że Wina i Zemsta zachowują się w ten sposób z powodu procesu. Ich motywacji należało szukać głębiej, ale Markiz nie miał na to większej ochoty. Przynajmniej w chwili obecnej, ponieważ przedstawienie nabrało kolorów wraz z wkroczeniem na scenę Księcia Porządku, który zwięźle i szybko nałożył okowy swojej domeny na wszystkich zgromadzonych pod kopułą.
- Cienka warstwa bieli… a pod nią bezkres mroźnego błękitu.
Mruknął mężczyzna pod nosem, delikatnie rozbawiony zarówno perspektywą jak i zaistniałą sytuacją. Prawdę mówiąc, nie miał nic przeciwko. Każdy dobrze zapowiadający się konflikt powinien posiadać jakieś reguły. Ten nie był wyjątkiem. Jack słuchał więc dalej. Fakt, że mała podopieczna Zemsty nic nie robiła sobie z ustanowionych praw, był intrygujący. Pełen gniewu krzyk Samuela już zdecydowanie mniej. Pan Porządku mający problemy z utrzymaniem na wodzy własnych emocji? Kto by pomyślał…

Nim się obejrzał, małą wyprowadzono. Oby tylko ta decyzja nie przyniosła dla obrony więcej szkody niż pożytku. Głos zabrał Skryba, relacjonując zapis wspomnień śmiertelniczki. Śmierć w wypadku samochodowym. W płomieniach. Stephenie została żywcem strawiona przez ogień, podczas gdy Zemsta stała obok, zapewniając małą o swoich zamiarach. Zabawne było to, jak bardzo wszyscy oddalili się od ludzkiej natury i motywacji. On zrobił to już jako zwykły człowiek. Te filozoficzne rozważania musiały jednak zostać przerwane. Deuteronomia właśnie poprosiła Markiza o pomoc, nietaktowne wydawało się odmówić.

Wysoki mąż o długich włosach wstał i poprawiwszy swoją szatę ruszył w kierunku wzywającej go niewiasty. Dotarłszy na miejsce, uprzejmie skinął głową wpatrzonym w niego osobom, po czym zwrócił się do Winy spokojnym, niemal apatycznym głosem.
- Oczywiście Deuteronomio.
Jack był zadowolony jak kociak w składzie sznurka. Właśnie znalazł się w samym centrum trwającej konfrontacji. Stłumił natłok odczuć, aby jego twarz nie rozłamała się w uśmiechu. Wszyscy patrzyli na siebie wilkiem, starając się ukazać wyższość. W końcu przekonując przeciwnika, zapewne przekonają też samych siebie.
- Stephanie Hollow. Przybądź na moje wezwanie.
Mężczyzna uniósł lewą dłoń do góry, jakby zamierzał zdmuchnąć z niej drobiny pyłu. Wokół jego lewicy zatańczyły niewyraźne iskry fioletu, które pośpiesznie zaczęły przybierać formę lśniącej kuli purpury. Wraz z tą przemianą dało się słyszeć donośne zawodzenie, zupełnie jakby duch martwej kobiety został nie tyle poproszony o przybycie na salę, co przyciągnięty siłą, jak wół do rzeźni. Jaśniejący okrąg wciąż znajdował się na dłoni Markiza Śmierci, zaś widmowa, przezroczysta sylwetka zmanifestowała się tuż obok niego.
 
Highlander jest offline