To co Harry ujrzał po wejściu do środka było zupełnym przeciwieństwom tego czego się spodziewał. W pierwszej chwili pomyślał, że może pomylił bar, może mieli wejść do jakiś dzwi obok a on nie potrzebnie wyrwał do przodu. A ja myślałem, że to będzie 'dobry lokal'. - powiedział bardziej do siebie niż stojącego obok niego Luciuca. Po chwili spojrzał na niego wymownie. Ja nie wiem czy dużo przełknę tutaj... no chyba, że będą podawać żarcie w pokojach, lub mają jakąś osobną jadalnie czy coś takiego. Chodźmy się zapytać kogoś na barem. Kończąc ostanie słowa ruszył w stronę lady uważając żeby w nic nie wdepnąć. Idą się zastawnawiał kiedy ostani raz widzał taką melinę - takie określenie to było dla niego za mało i żałował, że jego 'słownik' jest taki ubogi w tym zakresie.
__________________ "A flame which never dies, but brightens with the passing of time." |