Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2009, 18:24   #5
Rhaina
 
Rhaina's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumnyRhaina ma z czego być dumny
Z drogi biegnącej przez knieję
tylko w południe cień znika.
Tam leśną bestię jest łatwiej
napotkać niźli człowieka.

Południe dawno minęło,
dukt cień ogarnął zielony -
stado rogatych osacza
dwójkę podróżnych samotnych.
Młodzieniec, chociaż niewprawnie,
miecz dzierży krzepko, bez drżenia -
choć wie, że życie położy,
to drogo pragnie je sprzedać.
Pobladłe wargi dziewczyny
szepcą modlitwy uparcie -
z nadzieją przeciw wszystkiemu
w bogów się pieczę oddaje...
Niechybnie to pieśni Mealisandre sprawiły, że przypomniały się Marietcie te strofy. Wierszowany romans "O mężnym Joachimie i Lenorze złotowłosej" był niegdyś jej ulubioną lekturą - przede wszystkim dlatego, że jedyną, prócz pobożnych ksiąg. Ukrywany skrzętnie, jako nieodpowiedni dla młodej akolitki, i z tegoż powodu czytany tak zachłannie, że znała go na pamięć, romans roił się od nieprawdopodobieństw i naiwnych rozwiązań. Jednak nie raz i nie dwa wyobrażała sobie jego zdarzenia z nią samą jako główną bohaterką. Gdyby tak mieć włosy złote jak Lenora, nie piaskowe i nijakie... Oczy błękitne jak chabry i wiosenne niebo, zamiast brązowych... Drzemiąca Marietta śniła po raz kolejny o cudownych zdarzeniach i wielkiej miłości.

I nagle cud – bez ochyby,
ten traf dziełem bogów być musiał!
Bo oto zza skrętu drogi
wojak się konny wynurza.
Dojrzał tę grozę – jak burza
spadł zwierzoludziom na karki!
Miecz świsnął – już się po drodze
toczy łeb wstrętny, rogaty.
Nim uderzyło sto razy
serce dziewczyny bronionej -
wraz z osaczonym młodzieńcem
wszystkie wygładził potwory.

Zeskoczył wojak na ziemię,
przed panną skłonił się dwornie
i pyta: "Kogom zratował
z takiej obieży okropnej?"
Panna z warkoczem słonecznym
pod żarem wzroku żołnierza
liczko spłoniła jak róża
i ani słowa nie rzekła.
Młodzian się ozwał w te słowa:
"Ja jestem Rudolf. Ta panna
to moja siostra, Lenora...
Niech ci odpłaci Shallaya!"
Zabłysły oczy żołnierza,
gdy poznał, że modrooka
to ledwie siostra młodzieńca,
nie przyjaciółka, nie siostra...


Głos kuzyna wplótł się w marzenia dziewczyny. ...Jedyny blask emanował od gwiezdnego medalionu... Obraz lśniącego błękitnie kamienia, wiszącego w powietrzu, choć nie podtrzymywanego przez nikogo, zamajaczył na granicy jej świadomości. "I ujrzałem też broń, która może je pokonać … tę, która jest śmiercią wszystkich stworów ciemności..." Sen splątał się i zaczął z wolna rozwiewać...

Dotarly do niej słowa Tupika, podróżującego z nimi sympatycznego niziołka:
- Czy to prawda, Panie Williamie? Ta opowieść, zdarzenia, karoca...
A zatem William wyjawił cel ich podróży... pomyślała, jeszcze senna. To chyba dobrze... szczerość jest cnotą... Wyprostowała się, czując, jak Kamień Świtu ślizga się po skórze pod ubraniem. Dobry Sigmarze, kieruj mną w tej próbie, przemknęło jej przez myśl. Obym jej sprostała tak, jak ty tego chcesz, mój boże... Po cóż mi marzyć o romansach i przygodach, skoro w sprawie tak wielkiej bogowie dozwolili mi brać udział?...
Otworzyła wreszcie ciemne, bursztynowe oczy i uśmiechnęła się pogodnie do wszystkich.
 
__________________
jestem tym, czym jestem: tylko i aż człowiekiem.
nikt nie wybrał za mnie niczego i nawet klątwy rzuciłam na siebie sama.

Ostatnio edytowane przez Rhaina : 15-12-2009 o 22:43.
Rhaina jest offline