Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2009, 19:32   #7
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Kurwa. Kurwa mać! – woźnica bluzgał bez opamiętania – Dalej, siwy! Hejże! – podniósł głos jeszcze bardziej i wszyscy zdali sobie sprawę, że teraz drze się do nich: - Ździebko nadgoniliśmy, ale droga już grząska, psia para! Nic to, przez mrok jeszcze tylko ze dwa dzwony przejedziem i do karczmy dolecim jak w pizdę strzelił!

Hafling, który potrafił się wysłowić i który unikał przekleństw rezerwując je na wyjątkowe sytuacje, niespecjalnie przejął się słownictwem woźnicy. Nawet nie skrzywił się z tego powodu. Gdy podróżował w Bretonii w towarzystwie krasnoluda, słyszał o wiele bardziej kwieciste epitety, niż te którymi najwyraźniej szczycił się woźnica. "Zapewne wśród takich jak on, jeszcze zyskuje na uznaniu" - pomyślał, lecz skupił się na zupełnie innej części zdania. Wyglądało na to iż Schredderowi zależało na czasie, a przynajmniej świadomie nie ociągał podróży - to w znacznym stopniu zmniejszało podejrzenia halflinga wobec niego. Niechętnie, ale musiał skreślić woźnicę z listy podejrzanych, a przynajmniej zepchnąć go na dół kolejki. Pomimo iż był najłatwiejszą osobą do podstawienia, to jednak był z podróżnymi prawdopodobnie od początku podróży. Prawdopodobieństwo w tak ważnej misji nie wchodziło w grę, Tupik musiał się koniecznie na ten temat wywiedzieć. Fakt czy woźnica był z nimi od początku, czy też dopiero na rozjeździe został zmieniony, mogło mieć kardynalne znaczenie w stosunku do zamierzeń woźnicy. Wśród innych podejrzanych - w tym pasażerów, nie mógł się jednak niedyskretnie o to wypytać. Wyglądało by to co najmniej dziwnie gdyby halfling zapytał się o to czy woźnica jedzie z nimi od początku, co więcej niechybnie takie pytanie mogłoby zdradzić zamiary Tupika względem faktycznego szpiega. Halflingowi brakowało lepszego określenia na tego kogo szukał szczególnie biorąc pod uwagę fakty które zostały mu wyjawione. Więc zadał pytanie w najbardziej jak potrafił dyplomatyczny sposób.

- Jak mniemam z tak uroczym słownictwem macie do czynienia od początku podróży? - zapytał lekko rozbawiony wystąpieniem Shreddera. A przynajmniej bez trudu na rozbawionego wyglądał. Same przekleństwa nie były go w stanie wybić z równowagi wyglądał więc na radosnego, mimo iż w głębi bardzo poważnie analizował słowa woźnicy. Starał się nadać tonowi głosu lekki posmak współczucia, aby jeszcze bardziej odciągnąć uwagę podróżnych od prawdziwego celu pytania.

Właściwie to mógł wykreślić jedynie dwie osoby z długiej listy podejrzanych - Mariettę i Williama, którzy od początku znajdowali się w posiadaniu wisiorka. Każda inna osoba podlegała ścisłej obserwacji - choć z pewnością nie nachalnej, gdyż wyjątkowo wielu podejrzanych chwilowo rozpraszało uwagę Tupika na każdego z nich - poczynając od pozostałych współtowarzyszy podróży, poprzez ochronę karocy na woźnicy kończąc.Na razie sam niespecjalnie wiedział czego szukać, ale był pewny iż jeśli będzie czujny to z pewnością to coś zauważy.

Chłód niespecjalnie doskwierał Tupikowi, w ciepłych, świerzo zakupionych ubrankach osłaniał się przed zewnętrznym zimnem. W naturze halflingów leżała spora wyporność na niepogodę i trudne warunki, dlatego też często byli pierwszymi osadnikami i przecierali szlaki tam gdzie nikt inny osiedlić się nie chciał. Często przenosili swe wioski w ciągu jednego dnia, aby osiedlić się ponownie w nowym miejscu stwarzającym nowe perspektywy. Naturalnie owłosione ciało także dawało dodatkową ochronę przed niesprzyjającym klimatem.

- Jeeeeedź, kuurwa…Aleeee! – trzask bicza, trzymanego w mocnej dłoni kryjącego się pod wielkim kapeluszem Schreddera nie po raz pierwszy rozcinał leśną nocną ciszę.

Jedynym co krzywiło Tupika i wyraźnie wybijało go z dobrego humoru były trzaski bicza. Niziołek nie znosił krzywdzenia zwierząt, właściwie to w ogóle nie znosił krzywdzenia innych, szczególnie słabszych. Kilka wyjątków w postaci na przykład szczurów, tylko potwierdzały tą regułę. Halfling zdecydowanie wolałby jechać wolniej, jeśli miałoby to zaoszczędzić cierpienia zwierzęciu, nawet jeśli oznaczałoby to noc w głuszy. Nic jednak nie mówił zdając sobie sprawę, że wśród ludzi nieczułość na biczowanie koni jest dość powszednia.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 16-12-2009 o 19:35.
Eliasz jest offline