Brud, chłód, smród. Lui nienawidził lasów. Nie umiał polować, tropić, budować szałasów. Dobrze czuł się w mieście: tam znał zasady. Tu trzeba znać każdy listek, by przeżyć: w mieście wystarczy nie wiedzieć odpowiednich rzeczy. Niby był ze wsi, powinien lubić ciszę, spokój, puste przestrzenie: jednak pewnie czuł się jedynie wśród ludzi. Momentami czuł jednak spokój związany z przebywaniem w puszczy: bez ukrywania się, ucieczek, podchodów, można być kim się chcę. Nie rekompensowało mu to jednak wygody miejskiego życia. Pewnej otuchy dodawały mu trakty: o tyle niebezpieczne, że musiał niestety chodzić lasem wzdłuż nich, ale ciągle były jakąś oznaką cywilizacji. Cywilizacji której potrzebował, a która tak go nienawidziła. A on nienawidził puszczy, która nie miała nic przeciwko niemu. Ironiczne, prawda? Najbardziej nienawidził wozów; wewnętrzna walka – wsiąść czy nie. Za którymś razem najzwyczajniej w świecie nie wytrzymał. Wyskoczył na drogę, stanął na środku, rozłożył ręce i głośno krzyknął
„Halt!”
Powóz zatrzymał się. Był solidny i spory- zapewne kupiecki. Lui podszedł do woźnicy i nieśmiało zagadnął.
„Macie wolne miejsca?”
Woźnica spojrzał na niego podejrzliwie i odburknął krótkim, cichym „nie”. Lui kiwnął głową i wyjął ze szmatki ukrytej za pazuchą koronę.
„A teraz?”
„Jedno się znajdzie. Wchodźcie.”
Lui wszedł, spodziewając się zastać kupca lub dwóch, a oto przed jego oczami stanęła przedziwna banda: dwóch mężczyzn, dwie kobiety i halling. Kiedy otrząsnął się ze zdziwienia, uśmiechnął się szeroko, ukłonił damom i grzecznie się przedstawił
- Witam drogich państwa, nazywam się Luitpold, jestem… rzemieślnikiem, z Nuln. Zabłądziłem w tych stronach, gdyż karawanę którą jechałem napadnięto. Mam nadzieję że nie macie państwo nic przeciwko memu towarzystwu?
Uśmiechnął się jeszcze szerzej spoglądając po wnętrzu powozu. Oby nie wynikło z tego nic złego…
__________________ Chcesz grać,a le nie znasz systemu WFRP II?
Szkoda, co?
Wal na 7704220 i opowiedz o postaci, zmienimy ja na liczby! |