Łódź sunęła poprzez mgłę w ciszy ledwie ledwie rozpraszając ją delikatnymi chlupnięciami malutkich fal o dziób. Wstrzymując oddech rozglądaliście się na boki szukając źródeł hałasu. Na próżno. Pomimo tego, że mgła lekko się podniosła, nie widzieliście nic ponad gładką taflą jeziora.
Morque wyszczerzył zęby w wilczym uśmiechu.
- Ooooo, co ja widzę! Mopankowie strachulcem podszyci? To jak wy chceta do wieży co to ją w Ostoi zaklętą nazywają wkroczyć?? Ech, baby w chłopskich łachach, hehehe - kręcąc głową jął taplać w wodzie dłonią klaszcząc nią o powierzchnię i rozbryzgując na boki. |