Draco wyciągnął błyskawicznie topór zza pasa, jego ostrze jak również zęby krasnoluda błysnęły w świetle księżyca. Czerwona mgiełka przesłoniła jego oczy.
- Hahaha co to to nie! - ryknął - Nie przepuszczę takiej okazji do poszerzenia drwiących uśmieszków paru obwiesi z pod bramy mym toporem!! Agrh! - zaryczał niczym rozwścieczony niedźwiedź wnosząc głowę ku niebu i bielejącemu księżycowi, poczym ruszył pędem w kierunku strażnika z którym rozmawiał. Biegł na prawy bark przeciwnika składając właśnie lśniący topór do cięcia wprost w bebechy woja.
__________________ Nie należy ufać ludziom to się zawsze żle kończy .... dla nich :] |