Sorin rozejrzał się szybko w sytuacji. Krasnolud znowu oberwał i to całkiem mocno, Kerm i Cadom pruli do strażników z pewnej odległości, barbarzyńca doszedł do siebie i zaszarżował na maga, który w tym samym momencie był atakowany przez .... hmm nie miał pojęcia co i zarobił dwoma pociskami od kompana. Bronthiona nigdzie nie widział, natomiast tropiciel próbował iście heroicznego ataku na Viverze, jednak nieskutecznego.
Wszyscy strażnicy wokoło byli ciężko ranni, reszta próbowała zneutralizować szczury. "Całkiem nieźle mu to wyszło" ta myśl przebiegła szybko przez głowę marynarza.
W tym momencie usłyszał znajomy huk. To admirał dał salwę z galeonu.
"No nareszcie! Już myślałem, że ten stary pierdziel nic nie zrobi..."
-Teraz kamraci! Przebijemy się na okręt! Paul, Cadom, Stormak ruszcie się! - ryknął Sorin i puścił się za Geraxem.
W biegu dojrzał dwóch strażników stojących z boku i rzucił się na nich.
__________________ Drink up me hearties, yo ho... |