Wątek: [noir] Łowcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-12-2009, 22:52   #10
Mivnova
 
Mivnova's Avatar
 
Reputacja: 1 Mivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemuMivnova to imię znane każdemu
Utonął w fotelu, a jego ciało jak gdyby zapadło się samo w sobie, przybierając dziwną pozę. Floyd czuł się podobnie wielokrotnie po prochach. Nie umiał opisać tego wrażenia, ludzie na trzeźwo mogli doświadczyć czegoś podobnego, ale tysiąckrotnie słabszego.
Spadał, ale nie z konkretnej wysokości. Spadał ruchem jednostajnym, w głowie, nie mogąc o niczym innym myśleć, aniżeli o tym spadaniu. Gdzieś wierciła się świadomość, że zaraz się wybije do góry, już za chwilę będzie ten charakterystyczny wyskok. Wykres tej slangowej fazy był klasyczną hiperbolą, w której najważniejszy był zawsze punkt pod tytułem „teraz”. Moment spadania pochłaniał świat, tak jak chwila wybicia. Oba wrażenia jednakże były jakby od siebie niezależne, nie dało się ich zestawić. Było mu tak błogo, że dobrych kilkanaście sekund w ogóle nie rozważał, co powinien zrobić. Po prostu sobie siedział, naćpany, ze spuchniętymi powiekami nadającymi jego twarzy głupkowaty wyraz wyluzowania.
Nie przejmował się specjalnie sytuacją, bo i nie miał nadal pełni świadomości. Rozmyślał więc sobie nad wszystkim, jak gdyby go to w ogóle nie dotyczyło. Jakby oglądał film.

Kto mógł zabić Rolanda? Głupie pytanie, Łowcy mieli w cholerę wrogów. A Bestie bywały mściwe, długowieczne, pamiętliwe i miały możliwości daleko wykraczające poza granice zwykłych śmiertelników. Rozpracowanie tożsamości członków Loży może i nie należało do najłatwiejszych zadań, ale też nie było niewykonalne.
Ktoś chce wyeliminować wszystkich Łowców? Właściwie po cholerę? Za dziesięć lat resztki byłych osób polujących na Bestię będą jeszcze bardziej żałosne. Wiek ich gonił, kostucha niecierpliwie czekała za rogiem. Po co ich mordować, skoro już niedługo wykończy ich zwykła biologia?

Dorian był w stanie uwierzyć dosłownie we wszystko, każda teoria spiskowa w jego głowie miała szanse stać się wiarygodną tezą. Może nawet Roland istotnie popełnił samobójstwo, a ktoś próbował upozorować to na morderstwo? To dopiero byłoby zabawne… i takie nietuzinkowe. W sam raz dla równie nietuzinkowych przypadków, jakimi były świry z Loży.

Co w takim wypadku z zamachem na jego osobę? Zbieg okoliczności? Adelina? Nietzscheanie? Czemu nie. Sekty i zakony przecież nie przestały istnieć z dnia na dzień. Logika nakazywała powiązać śmierć Rolanda z zamachem, ale była zawodna. Prościej wychodziło się z co bardziej abstrakcyjnych założeń, by później je tylko podszlifować.

Wstał, zerkając na notes. Gdzieś pod modną fryzurą zawitała myśl, rozsądna myśl nakazująca wypiąć się na sprawę. Po co mu to? Aż tak zależało mu na życiu, by panicznie je chronić? Nie, czuł się stary. Piekielnie stary, zużyty i znudzony, choć jego ciało pozorowało zdrowość.
Pstryknął palcem w spód miękkiej paczki czerwonych Marlboro, pomarańczowy filtr wskoczył mu do ust. Bawiąc się benzynową zapalniczką, podpalił papierosa, chuchnął z pogardą dymem na kartkę, czytając spomiędzy papierowych wstęg spalenizny „ Zapytaj Randy’ego”. Z Rolanda był niezły sukinsyn. Uprzykrzał mu życie nawet zza grobu. Dupek.

Trzeba skontaktować się z Łowcami, trzeba ich zebrać… myślał. Choć zapewne właśnie tego chce tajemniczy zamachowiec. Mieć ich wszystkich w grupie, żeby się nie fatygować do każdego z osobna. Dorian właśnie tak by zrobił.
Ale nie miał zamiaru dać się wciągnąć w te głupie gierki. Przekaże wszystkie informacje Kitano albo innemu Łowcy, którego spotka i da sobie spokój. Wyjedzie. Pewnie do Europy… dawno nie był w Anglii. A może Paryż? Niech ich wszystkich cholera, niech cholera całą tę sytuację. Pieprzeni Łowcy i sekciarze. Wszyscy mieli nierówno pod sufitem, jeszcze bardziej niż on. Dorian przynajmniej próbował się leczyć.

Jeszcze tylko Central Park. Pogada z Randym, a potem da sobie spokój… Tylko Central Park. Złamie szyfr i przekaże notes komuś bardziej zainteresowanemu. Chyba miał jeszcze numer do Pumy. Chyba. Najwyższa pora zainteresować się listą kontaktów i zweryfikować jej aktualność. Po prawie dwudziestu latach miała prawo być nieco wadliwa.
Wyszedł z mieszkania Żyda – bohatera, odpalił drugiego papierosa od połowy pierwszego. Zaciągnął się z obu na raz.
Central Park i koniec, Dorian.
 

Ostatnio edytowane przez Mivnova : 28-12-2009 o 22:54.
Mivnova jest offline