Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 10:59   #5
R@ven_91
 
Reputacja: 1 R@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetnyR@ven_91 jest po prostu świetny
Cała wyprawa zaczęła, delikatnie mówiąc, denerwować Pietera. Początkowy entuzjazm szybko zginął, przytłoczony monotonią krajobrazu. A oziębiające się z każdym dniem marszu powietrze mocno dawało się we znaki. Z początku nie było najgorzej - kiedy konieczność wymusiła jednak spędzenia kilkunastu już nocy z rzędu na prowizorycznym posłaniu, na ziemi, wiek i zmęczenie pracą w gospodarstwie dawały o sobie znać.
Przygody to coś zdecydowanie dla młodych... Nic w tym przyjemnego, kiedy ziąb ciągnie od ziemi. Psia jucha, gdybym był o wiosen młodszy... - myślał tak nie raz, kiedy rześkim porankiem rozcierał skostniałe stopy, aby choć trochę przywrócić im krążenie.
Jakkolwiek dziwnie by to nie wyglądało - brakowało mu tej wiejskiej monotonii. Harmonii raczej. Budząc się rankiem w gospodarstwie doskonale wiedział, co do niego należy. Oporządzić inwentarz. Przygotować narzędzia do pracy. Ugotować trochę strawy. A potem - cały dzień, do zachodu słońca - praca. Praca blisko ziemi, z której wyrosło wszelkie życie. Praca ciężka i znojna, ale satysfakcjonująca.
A póki co - nuda. Ileż można oglądać skryte we mgle szczyty górskie? Powietrze przestało sprawiać wrażenie przyjemnie rześkiego - okazało się być zimne. Nasilały się dolegliwości - zwłaszcza kaszel, który doskwierał Pieterowi od dłuższego czasu. Miał on jedną dobrą cechę - stał się pretekstem do nawiązania rozmowy z Tupikiem. Pieter trochę znał się na wiejskich sposobach leczenia, ale wiedza towarzysza przewyższała wszystko, czego prosty chłop mógł się nauczyć przez całe życie. Pożyczenie ziela do naparu na kaszel stało się zarzewiem dobrej znajomości - to właśnie z Tupikiem rozmawiało mu się najlepiej. Mieli najwięcej wspólnych tematów. A co najważniejsze - niziołek potrafił słuchać. Rozmawiał, zadawał pytania i słuchał. Pieter dzielił się z nim swoją wiedzą na temat zwierząt i ziół wiejskich, sam też dowiedział się mnóstwa rzeczy.
Że też nikomu nie zależało, coby na wsi ludzi pisać i czytać nauczyć. Tyle wiedzy, a pamięć ludzka ot - jako ten mieszek dziurawy. A te "100 użyć babki" dla potomności warto by zachować. Dobrze, że jest tu ktoś taki - no, i umie gotować. A zupę z rzepy robi jeszcze lepszą niż ja - tego mu nie wybaczę.
Z resztą kompanii przez te trzy tygodnie wspólnej podróży bliższego kontaktu nie nawiązał - wiedział, jak mieli na imię i czym z grubsza się zajmowali.
Czasy ciężki, prawda, ale groby umrzykom okradać? Tego zrozumieć się nie da... Niechby ktoś rozkopał grób mego dziadunia, zaraz bym mu kości porachował. Nie. Sevgard nie zyskał jego zaufania. srebrnowłosy mężczyzna i niziołek z kuszą byli mu obojętni - cisi, zamyśleni, ale dopóki żaden z nich na odcisk Pieterowi nie nastąpił, mogli żyć w zgodzie.
Najniezwyklejszą postacią, jaką spotkał chłop był jednak elfka. Pieter nigdy wcześniej nie widział nikogo tak pięknego... i niebezpiecznego. Postać fascynowała go i odpychała. Ciągle jednak żyły w nim przesądy wpajane przez dziadunia:
"Pamiętaj, wnusiu - rzeczy niezrozumiałych tykać ni jednym palcem. Jakoże rozumiemy, skąd li kwaśnieje bimber - iż to chochliki moczem swym sprawiają na złość ludziom, takoż i wiemy, czego spodziewać się wilcach i umrzykach, tak o elfach, dziwoludach nie wiemy zgoła nic. A na ichnie baby uważać trza jak na sługi zła wszelakiego. Tfu, po trzykroć splunąć, odwrócić się i wiać gdzie pieprz rośnie"
No cóż, mądrość przodków ważna rzecz. Pieter jednak był człowiekiem ciekawym świata. Miał zamiar na własnej skórze przekonać się, czy to prawdę o elfach po wsiach gadają. Z obserwacji, które poczynił dotychczas wynikało jasno - było w nich sporo przesady.
Jeszcze spora drogi przed nami, to jasne jak Wielki Krzyż. Będzie co przy kominku, porą zimową wnukom gadać- to pomyślawszy, pogrążył się w marzeniach, powracając na chwilę do rodzinnego domu...
 
R@ven_91 jest offline