Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 13:45   #7
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik szczerze polubił Pietra. Prosty dobry chłop, który nie tylko znał się na roli, ale potrafił też nawiązać ciekawą konwersację. Utrafił w samo sedno gdy począł objaśniać halflingowi chłopskie sposoby spożytkowania babki, co prawda halfling o wielu wiedział, część zdawała mu się niedorzeczna, jednak kilka właściwości – jak na przykład kleistość którą osiągała po roztarciu i zmieszaniu z mąką, były już nowością. Halflinga który był w trakcie tworzenia przewodnika po grotach, jaskiniach i kopalniach, zafascynował pomysł na utworzenie kolejnego…chłopskiego poradnika. Ciekaw był czy znalazłby on zainteresowanie…”Może wśród miejskich gospodyń domowych? Zakładając, że jakiś „wykształcony” mąż im to przeczyta…Nie to musi być coś co znajdzie audytorium…choćby wąskie.” Tupik zastanawiał się nad docelowym czytelnikiem, musiał znaleźć taką grupę zawodową czy społeczną, która będzie chciała poznać świat widziany oczami chłopa… „Może polityka?...Nie to zbyt niebezpieczne, możnowładcy poprzewracaliby się na tronach czytając chłopskie opinie na ich temat…może coś prostego, coś związanego z naturą co mi samemu mogłoby się przydać.” Od nitka do kłębka odkrył, że Pięter sporo się w życiu nasiał, Topikowi jakość uciekły polowe prace, gdy wychowywał się na wsi. Może dlatego, że ciągle gdzieś się kręcił szukając dziur, jam czy jaskiń. Nie dość, że nie miał o rolnictwie pojęcia, to Pięter zdawał się dysponować wiedzą przekraczającą najśmielsze przypuszczenia Tupika. Gdy począł objaśniać mu, że zgodnie z zasadą z dziada pradziada, kosi się polony jak księżyc jest w nowiu, sieje się zaś w tedy gdy w pełni. Zgadzało się to z obserwacjami Tupika dotyczącymi przypływów i odpływów, zasadą przybywania i ubywania – którą niepodzielnie rządził księżyc.

Halfling korzystał od czasu do czasu z gwiazd, aby upewnić się, iż podążają we właściwym kierunku. Bardziej jednak skupiał się na nowo tworzonym poradniku, z braku jakiegoś sporego zapasu papieru, starał się możliwie małymi literkami wściubiać sekrety zasiewu, sadzenia, zbioru i żniw, wiadomości okraszane były ciekawymi informacjami na temat stosowanego nawozu, pielęgnacji roślin czy nawet radzenia sobie ze szkodnikami czy chwastami. Raz czy dwa wspomniał w roztargnieniu iż sam chętnie posiedziałby na roli, pracował i patrzył jak się wszystko rozwija…a potem smakował by jeszcze dzieło własnych rąk. Rok czy dwa lata na roli zdawały się halflingowi wymarzonymi wakacjami, ukojeniem od codziennych zmagań i trosk…

Słysząc kaszel Pietra nie mógł pozostać obojętny, napar, zioła do picia, wreszcie tłusta lecz rozgrzewająca maść do smarowania, starał się wykorzystywać każde z posiadanych ziół w dopomaganiu drużynie. Tupik nie dość, że leczył Pietra to jeszcze tłumaczył mu co ma robić gdyby i jego spotkało jakieś nieszczęście. Tupik wiedział, że rozmawia z zaradnym człowiekiem, który z pewnością cenił wiedzę potrzebną w zwykłym, trudnym życiu. Wiedza dotycząca nastawiania kości, łatania ran czy bezpośredniej pierwszej pomocy mogła w przyszłości uratować życie samotnemu chłopu na wsi – o ile do niej wróci, jeśli zaś miałby dalej ciągnąć karierę poszukiwacza przygód, wówczas lecząc rany byłby bardziej przydatnym – a przez to pożądanym członkiem drużyny. Ostatecznie halfling inwestował w ten sposób w własne bezpieczeństwo, obawiał się iż jest jedynym który potrafi leczyć, a w razie gdyby sam potrzebował pomocy nie było nikogo innego. Podstawowe porady jak zatamować krwawienie, jak postępować z nieprzytomnym, czy jak przywrócić oddech niedychającemu, udzielił już w pierwszych dniach podróży, reszta miała przyjść z czasem.

Poszukiwania ziół w tym trudnym terenie przyniosły pewne rezultaty. Halfling po dostrzeżeniu pierwszego grzybka zawołał na głos nie mogąc powstrzymać fali pozytywnej emocji.

- Jupiii , hura, esme esme, esmeralda! Halfling ni z tego ni z owego ( dla towarzyszy ) począł podskakiwać i cieszyć się niczym małe dziecko. Pośrodku niczego, przy fatalnych humorach reszty drużyny, halfling znalazł powód by radować się jak na wspaniałym przyjęciu. Zobaczył bowiem grzybka, wciśniętego w cieniu pod zeschniętym konarem. Gdy przyjrzał mu się bliżej okazało się i jest to Szalony Kapelusznik. Tupik nie dowierzał w swoje znalezisko, wąchał i całował grzybka jeszcze przez dobry kwadrans po odnalezieniu. Podobny nieoczekiwany potok radości, pokazał jeszcze trzykrotnie – gdyż tyle jeszcze razy udało mu się odnaleźć ciekawe ziele mogące przydać się podróży i nie tylko. Po każdej „trafiejce” oblatywał wszystkich członków wyprawy, pokazując im znalezisko i prosząc, aby mieli oczy otwarte na podobne rośliny. W tej jałowej ziemi, po zapoznaniu się z obiektem poszukiwań – czyli grzybkiem Szalonego Kapelusznika, Ciernicą i rumiankiem Shaylli, każdy miał szansę na dostrzegnięcie tego czego szukał Tupik. W kilkoro mieli szansę na odnalezienie większej ilości ziół, niż to co był w stanie odnaleźć sam halfling.
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 29-12-2009 o 13:49.
Eliasz jest offline