Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2009, 16:22   #40
Ghoster
 
Ghoster's Avatar
 
Reputacja: 1 Ghoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodzeGhoster jest na bardzo dobrej drodze
Ciemno. Cholera, przy takim mroku nawet wilkoszczury by nie chciały polować. Chociaż kto wie, takie skubańce wyglądają, jakby mogły widzieć nawet z gałami wtopionymi w kwas. Jakieś głuche wrzaski dobiegały daleko za prawą ścianą, zdającą się mieć tak wiele lat, że zaraz się rozpadnie ze starości jak zmurszałe kości pradziadów. Słowa po czesku, bardzo skomplikowane, których Mariusz nie rozumiał ani trochę. Wszystko jakby klaustrofobiczne, mroczne pomieszczenie, niczym ze straszydeł dla małych dzieci. Ta, dzieci. Kto je wymyślił? Tak, jak gdyby ten świat nie był wystarczająco przerażający dla normalnych, dorosłych, zdrowych ludzi. Tak samo ze starymi. Prawie ich nie było, bo nikt nie przeżywał, a jak przeżył, to już niedługo, bo albo złapał choróbsko, albo... No, mniejsza o to, ale ten korytarz strasznie przypominał o agresji tego świata względem ludzi...
W końcu pojawiły się jakieś drzwi w rozwidleniu tunelu. Po lewej, jak mówił tamten żołnierz. Ze środka unosił się lekki, biały dym, a wokół pachniało, jakby coś się paliło. Po otworzeniu drzwi ujrzał zresztą stertę papierów, a raczej pyłu, który z nich został. Gaśnica leżała jeszcze gdzieś obok, a spopielone ubrania i szmaty wskazywały, że była ona ostatecznym sposobem na ugaszenie ognia, bo nie mogli czym innym. W rogu czworokątnej, betonowej sali siedział żołnierz, czytając jakieś listy ze złowrogą miną. Nawet nie raczył popatrzeć na Łysego, tylko wskazał palcem drzwi dalej, z których unosił się niewiarygodnie niski ton głosu.
- Що ви козаків на ЧАЕС? (Ukr. To wy jesteście tymi kozakami do Czarnobylu?) - Prawie jak Krwiak, tylko trochę mniej ludzki ryk.

Droga do "Mszownicy", jak to podgardliwie nazywali niewierzący ludzie bądź ci, którzy przekonali się, że bóg nie byłby taki niesprawiedliwy wobec nich, była czymś w stylu okopów z drugiej wojny światowej. Barykady z żelaznych belek obłożonych drutem kolczastym i wszędzie pułapki na niedźwiedzie. Teraz nie było tu niedźwiedzi, ale o wiele groźniejsze mutanty pewnie też nie dawały się złapać w takie prowizorki.
- Сделай что-нибудь с этой стеной, потому что, как он вылетел мутанты аккуратно взять нас! (Ros. Zróbcie coś z tą ścianą, bo jak odleci to mutanty się za nas porządnie wezmą!) - Krzyczał Aleksiej, dzierżąc w dłoniach jakiś wielki młot, służący najpewniej do wbijania podpór na latarnie w ziemię. Chociaż w tych czasach mógł służyć praktycznie tylko do rozpieprzania łbów wielkim bestiom... - О! Ирина! Иди сюда! (Ros. O! Irina! Chodź tu!) - Wrzasnął w kierunku Wróbel, która już drżała na samą myśl przeprawy przez te okopy...
 
Ghoster jest offline