Zza drzew wyłoniła się postać Jounina. Trzymał on w rękach dwa stalowe, ostre na krańcach wachlarze. Widząc, jak genin przybiera pozycję obronną, Ryuushou skoczył do przodu, jednocześnie wyrzucając w powietrze swoje wachlarze, które mknęły tak szybko, iż zdawały się zabójczo skutecznymi dyskami. Dwa z nich leciały wprost na Nizana. Sam mistrz, wykorzystując to, że genin większą uwagę skupił na wachlarzach, szybkim krokiem, trochę pochylony, z rękoma ułożonymi równolegle do tułowia szarżował w jego kierunku.
***
Na miejscu zasadzki pojawił się sensei. Po prostu zeskoczył z gałęzi na ziemię. Pochylił się i przyglądał się czemuś na ziemi. W tym miejscu nie słychać było śpiewu ptaków... Nagle z któregoś krzaka nadleciał ostry kunai, który Jounin odbił jednym ze swych ostrzy, które dobył wręcz blyskawicznie. Kunai odbił się ze szczękiem i wbił w pobliskie drzewo. Jounin obserwował okolicę badawczym wzrokiem, szukając choćby najmniejszego poruszenia. Sam nie ruszył się z miejsca.
__________________ Come on Angel, come and cry; it's time for you to die.... |