- Nie sądze by ten ślepy kodeks rycerski zawierał treści, które popchnęłyby Krzysztofa do poszukiwania tego złota. Wojciechu, - Albrecht odgryzł kawałek pieczystego i zapił go piwem - jeśli uważasz, że będziemy bezpieczniejsi i uwolnimy się od zbójów inkwizytora, gdy skradniemy im sprzed nosa bezcenne skarby to się grubo mylisz. Uważam, że Bóg zaliczy mi udział w krucjacie, jeśli zginę w namiocie z poderżniętym gardłem dążąc do Jeruzalem. - oderwał z półmiska kawałek mięsa i zagryzł pajdą chleba - Mówisz, że angielscy inkwizytorzy mają niezwykle wyrafinowane metody, a ja mówię że są wielce przebiegliwi. Owszem, nie inaczej. Dlatego, śmiem wątpić, iż nie domyślają się, że zamierzamy czmychnąć ze skarbem. Są na to doskonale przygotowani. Zapewne kiedy wyjeżdżalibyśmy z miasta z wozami pełnymi złota ktoś cisnąłby nam sztyletem między łopatki. Jedz, Wojciechu. Jadło jest wyborne. |