Zaraz sytym śniadaniu dwójka kompanów w towarzystwie wilka opuściła jaskinię Leśnego Szelestu. Spokojnie skierowali się w opisaną przez druida stronę. Dzień minął im niezwykle szybko. Byli dość zmęczeni, gdyż teren, jakim musieli podróżować był bardzo trudny. Liczne wzniesienia, oraz kamieniste szlaki w końcu doprowadziły ich do okolic rzeki. Szum wody niósł ulgę, gdyż do brzegu mieli dojść dopiero następnego ranka. Byli spokojni i zadowoleni z takiego stanu rzeczy. Nagle, niespodziewanie Szary zaczął się dziwnie zachowywać. Najeżył się lekko i spoglądał w głąb niewielkiego lasu, na wschód od miejsca w którym towarzysze się znajdowali. -
Słyszałeś to?- spytała Gertti, również spoglądając w tamtą stronę. To chyba odgłosy walki...[/i]- skomentowała. -[i]Nagle na potwierdzenie jej podejrzeń rozległo się żałosne wycie, przepełnione bólem i strachem. -
Chodźmy!- krzyknęła po czym wartko ruszyła w tamtą stronę. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Lasek, do którego wbiegli był bardzo gęsty, a bójne korony iglastych drzew skutecznie chroniły od słonecznych promieni całą ściółkę. Po kilku chwilach towarzysze zorientowali się, że biegnąc nie zauważyli nawet, że broczą po kolana w mgle.
Niewielki cmentarz, okazał się być centrum zamglonego lasku. Na jego terenie odbywała się dość egzotyczna scenka. Z Dwa błędne ogiki, o błękitnym kolorze krążyły wokół ledwie widocznego w mgle gnoma, który leżał na ziemi i starał się na plecach odczołgać od agresywnych istot. -
Pomożemy mu?- spytała krasnoludzica szeptem widząc, że błędne ogniki w ogóle nie zauważyły obecności przybyłych osób.