Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2010, 09:20   #1
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
[Warcraft] Nowy koniec!

Arcymag Andromath siedział w swojej komnacie przeszukując kufry. Co jakiś czas przystawał na chwilę, lecz nie mógł znaleźć tego, czego szukał. Celem jego poszukiwań była magiczna runa, która pozwoliła by mu wysłać wiadomość. Dawno temu, kiedy mury miasta nie były jeszcze tak stare, krasnoludy wykuły tę runę dla magów. W końcu, gdy już stracił nadzieję, w ostatnim kufrze znalazł to czego szukał. Niewielka brązowa runa, wykuta na brązowym kamieniu.

Arcymag uniósł ją do góry i zaczął mówić w jakimś dawno zapomnianym języku. Gdy skończył, z runy wystrzeliły cztery srebrne kruki nadzwyczajnej wielkości, które pomknęły z prędkością błyskawicy przez okno.

Mashu Wildbarley

Mashu Wildbarley siedział na trawie, na wzgórzu. Wiatr delikatnie muskał jego puszyste futro. Mashu był bowiem pandą, a ściślej mówiąc Pandareńskim wojownikiem. Odpoczywał właśnie po intensywnym treningu, gdy na niebie pojawił się lecący w jego stronę z prędkością błyskawicy srebrny kruk. Mashu dobył miecza i był już gotowy zadać cios, ale kruk nie zaatakował. Zawisł przed nim w powietrzu i przemówił głosem arcymaga
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał mu runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mógł do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Nim Mashu zdążył coś powiedzieć, kruk rozpłynął się w powietrzu. Przez kolejną godzinę myślał nad tym co usłyszał. Informacji było niewiele, lecz jego krainie groziło nieznane niebezpieczeństwo. Gdy zdecydował się na użycie runy, ta zareagowała sama. Zaświeciła się, a następnie Mashu poczuł, że odrywa się od ziemi.

Dziwne uczycie przebywania w próżni minęło po kilku sekundach. Nie był jednak przy Mrocznym Portalu, a w podziemiach jakiegoś zamku. Wielka mroczna sala, w której się znajdował budziła grozę nawet w Mashu. Gdy rozejrzał się, okazało się, iż nie jest sam. Trzymetrowy Voidwalker, stojący dwadzieścia metrów od Mashu, zaszarżował na wojownika.



Tenarsas Windrunner

Tenarsas wypuścił strzałę z łuku, a ta przebiła gardziel stwora. Drugi był już kilka metrów od niego, gdy wielki biały wilk skoczył nań przewracając go na ziemię, a następnie rozszarpując go. Obie bestie były martwe, mieszkańcom wioski już nic nie groziło. Mógł wracać, by powiedzieć im, że są bezpieczni i szukać dalej chwalebnej śmierci. Gdy odwrócił się by odejść, jego oczom w oddali ukazał się lecący srebrny kruk. Nim elf zdążył napiąć łuk, ten już zatrzymał się przed nim, a następnie przemówił głosem arcymaga
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał mu runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mógł do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Gdy skończył mówić rozpłynął się w powietrzu. Elf stał kilka chwil zaszokowany. W ręku trzymał runę. Spojrzał porozumiewawczo na swego czworonożnego towarzysza i powiedział sam do siebie "Zgadzam się". Nim skończył mówić błysnęło światło i elf znalazł się w próżni teleportacji.

Po kilku sekundach mógł odetchnąć świeżym powietrzem. Jednak to co zobaczył na pewno nie było Mrocznym Portalem. Katakumby w których się znajdował były mroczne i ponure. Gdy tylko oczy jego przywykły do ciemności (w sali paliły się magicznym blaskiem pochodnie) dostrzegł cztery Impy. One również go dostrzegły. Każdy z nich miał nie więcej niż pół metra wzrostu. Nie minęła sekunda jak trzy z nich zaatakowały łowcę, a czwarty śmiejąc się zaczął przyzywać kulę ognia. Agresorzy stali trzydzieści metrów od łowcy. Impy zdążyły już przebiec prawie połowę tej drogi.



Kayneth Stilwind

Palladyn stał na dziedzińcu przed Katedrą Światła. Podziwiał majestatyczne budowle tej dzielnicy i wspominał rodzinne lasy. Ileż by dał, by znów tam być! Niestety jednak nie mógł tam wrócić. Nie teraz. Widząc poruszenie dowódców i możnych mógł wywnioskować, że dzieje się coś złego. Nie wiedział jednak, czy jest to coś co mogło by go dotyczyć. Rozmyślając tak, dostrzegł świetlisty obiekt nadlatujący z wierzy arcymaga w jego kierunku. Był to srebrzysty kruk. Zatrzymał się w powietrzu, niecały metr od palladyna i przemówił głosem arcymaga
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał mu runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mógł do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Elf nie zastanawiał się długo. Jako palladyn miał święty obowiązek chronić swój lud. Gdy w myślach podjął decyzję, runa zaświeciła się, a Kayneth poczuł nie obce mu uczucie teleportacji.

Po kilku sekundach wylądował i mógł odetchnąć. Znajdował się w miejscu mu nie obcym, lecz zgoła innym niż się spodziewał. Był to katakumby podobne do tych, gdzie zbierali się czarnoksiężnicy. Te jednak były bardziej mroczne od tych, które pozwolono mu zobaczyć. Magiczne pochodnie dawały mdłe światło. Wystarczające jednak, by dostrzec szarżującego nań demona. Bestia była w pełnym, szybkim biegu i w mgnieniu oka pokonywała dystans między ofiarą. Miała prawie dwa metry wielkości i była już piętnaście metrów od celu.



Argena Purgatori Farghay

Kobieta siedziała w pustej karczmie. Nie było nawet barmana, który mógł by ją obsłużyć. "Co za niedorzeczność" myślała. Karczma ta stała na uboczu, w połowie drogi z Westfall do Goldshire. Argena zmierzała bowiem do Stormwind. Rozmyślając nad dalszą drogą i o tym, co robić będzie gdy już dotrze na miejsce dostrzegła za oknem srebrną smugę. Wyszła przed karczmę i ujrzała srebrnego kruka. Widziała już kiedyś takiego. Dawno, dawno temu, przybył do jej ojca. Stała przez chwilę w milczeniu, gdy kruk przemówił
- Twoja kraina, jak i całe Azeroth jest w niebezpieczeństwie. Czarne chmury zbierają się nad Mrocznym Portalem. Użyj tej runy - tu kruk podał jej runę, którą trzymał w łapie - Dzięki niej będziesz mogła do mnie dołączyć, by uratować swoją krainę. Przemyśl to szybko, bo czasu masz niewiele.
Gdy skończył mówić, Argena nie zdążyła nawet mrugnąć nim ten rozpłynął się w powietrzu. Stała przez chwilę trzymając runę w ręku. Przez chwilę myślała, czy by jej nie wyrzucić, lecz poszła i zagoniła sługi by się zbierały. Gdy te były już gotowe, nim zdążyła zastanowić się w jaki sposób ma owej runy użyć, ta zaświeciła się, a Argena przeniosła się w zupełnie inne miejsce.

Loch w którym przyszło jej wylądować był wielką podłużną i mroczną salą, jednak na pewno nie był miejscem do którego miała się udać. Nie było tu nikogo, do kogo mogła by dołączyć. Po chwili spostrzegła, że nie było też sług. Zamiast tego w świetle magicznych latarni pokazał się jej stojący dziesięć metrów od niej, wysoki na cztery metry Doomguard. Nim zdążyła coś powiedzieć, ten ruszył szybko ku niej.



Heike

Andromath siedział w swojej komnacie. Za chwilę miał się udać do reszty, lecz przypomniał sobie o pewnym fakcie. Nie zawiadomił wszystkich. Ponownie podniósł runę, a z niej wystrzelił kolejny kruk. Odłożył ją i wyszedł z komnaty. Szedł schodami myśląc, czy jest pewien tego co robi. Zamiast udać się do pałacu zszedł do piwnicy pod swoją wierzą. Zszedł na najniższy poziom, aż wszedł do ponurej i mrocznej komnaty.
- Heike, już czas - powiedział do osoby siedzącej na łóżku - już czas abyś tym razem ty pomogła mi ... nam. Azeroth jest zagrożone, a ja potrzebuję w drużynie oczu i uszu. Masz tę runę i użyj jej gdy wyjdę - podał runę harpii.

Błysk oślepił Heike, a ta z jednego ponurego lochu przeniosła się do drugiego. Tu i ówdzie znajdowały się kości, a na ścianach świeciły się magiczne pochodnie. Szła przez kilka sekund aż usłyszała warczenie dochodzące z cienia. Okazało się, że to wielki i wściekły Felguard. Nie czekając podniósł topór i zaszarżował na harpię.

 
__________________
Także tego

Ostatnio edytowane przez Arsene : 07-01-2010 o 20:50.
Arsene jest offline