Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2010, 06:20   #10
kaufi
 
kaufi's Avatar
 
Reputacja: 1 kaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwukaufi jest godny podziwu
Jedna z centralnych kabin otworzyła się ospale, wypuszcając zimne powietrze w postaci gęstego dymu. Po chwili, gdy większość zimnego powietrza uciekła już z kabiny, na jej dnie ukazała się postać niskiego dobrze zbudowanego czerwonoskurego. Gdy wszystcy pozostali członkowie oddziału zaczeli wygrzebywać się, indianin spokojnie leżał w bezruchu nasłuchując co się dzieje wokoło. Krutkie wymiany zdań, naruszone mienie, no i oczywiście końskie zaloty. Mężczyzna wreszcie podniósł się z „łoża”. Stanął zaraz koło kapsuły, po czym wziął głęboki wdech wznosząc dłonie zaciśnięte w pięści na wysokość klatki piersiowej. Wydech, pięści powoli wędrowały ku ziemi wyprostowując ramiona i napinając mięśnie... trach... trach... strzeliły stawy w szyi gdy głowa powędrowała to do prawego, to do lewego barku.

Tak to był długi sen, nienaturalny sen, ale jak mus to mus. Zack nigdy nie ufał maszynom, nie ufał niczemu co było wykonane ludzką ręką. Nie żeby miał coś przeciwko, nie skądże znowu, mógłby po prostu obejść się bez tej całej techniki.

Gdy tylko zrobiło mu się cieplej i krążenie wruciło do normy poczuł... uwieranie. Gacie, jak zwykle kazali mu ubrać „standardową” bielizne. No cóż powiedzenia nie zawsze są prawdziwe, i wzrost nie koniecznie wiąże się z... wielkością. Zack mimo 162 cm wzrostu był dość dobrze wyposarzony, i niekoniecznie przywyczajony do majtek. Ze względu na to że był nowy w tym oddziale niewiele osób znało jego, no cóż... prymitywne zachowania. Drogę od kabiny do szafki pokonał nago. Następnie zaczął się ubierać, niektórzy powiedzieli by że robił to powoli, ale gdyby przypatrzeć się dokładniej można by zauważyć że robił to po prostu bardzo pedantycznie. Wszystko musiało być dokładnie na swoim miejscu, a wszystkie guziki zapięte.

***

Gdy dotarł wreszcie do stołówki zastał go ten sam widok co zwykle, jedni się przepychają, drudzy jedzą, ale wszystcy i tak kańczą jedzenie narzekając na to co im tu serwują. Zack jak zwykle z obojętną miną, beznamiętnie powędrował w kierunku „stołu szwedzkiego” i przyrządził sobie dużą porcję, czegoś co wyglądało jak kasza manna, ale smakowało jak kurczak. Dziwne – myśl przemknęła przez jego umysł – dlaczego wszystko zawsze smakuje jak kurczak? Tak szybko jak myśl pojawiła się, równie szybko zniknęła, gdy indianiec zajął się z powrotem pałaszowaniem.

***

Chwila rozpoczęcia misji była coraz bliżej, jeszcze tylko apel i wydanie ekwipunku, a potem wolność... przynajmniej na jakiś czas, ale tan czas Zack lubił najbardziej, czas kiedy mógł się oddalić od oddziału i zbadać teren przed nimi, kiedy mógł się zakraść i zalatwić sprawy po cichu, a nie wpadać i wysadzać wszystko co tylko znajdzie się na drodze. Tak więc spokojnie zajął jakieś wolne miejsce i wysłuchał w ciszy apelu jak i pytań... i wcale mu się to nie spodobało. Baza, teren zamknięty, pomieszczenia, to wszystko oznaczało jedno, wleczenie się z oddziałem i z wykrywaczem ruchu w dłoni. To była jedna z tych misji na której wolałby się nigdy nie znaleźć.
 
__________________
"because, if you confess with your mouth that Jesus is Lord and believe in your heart that God raised him from the dead, you will be saved."

Rom 10:9
kaufi jest offline