Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2010, 07:06   #30
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Wreszcie mogli się rozejść. Spiesznym krokiem, lekko pogwizdując melodyjkę z openingu "Miasteczko Halloween" (nawiasem mówiąc kochał tą piosenkę w wersji Marilyna Mansona) ruszył w stronę szatni. Jednym ruchem otworzył szafkę i szybko sięgnął po paczkę papierosów. Oparł się plecami o żelastwo chowające ich rzeczy i z czcią i szacunkiem powąchał białą rureczkę niczym stare, dobre cygaro. Papieros szybko znalazł się w jego ustach a w dłoni zapalniczka Zippo. Dopiero gdy się zaciągnął, a dym rozprzestrzenił błogie uczucie po całym ciele, spostrzegł Maxa sprawdzającego swą broń kilka kroków od niego. Na szczecie Maxa Wilanowskiego.
- Wiesz co Max? Nie musisz martwić się o brak warunków pod ziemią. Nie zapominaj, że jesteśmy drużyną, i ktoś tyłek będzie ci bronił z krótkiego zasięgu.
Sam też począł ubierać sobie ekwipunek. Pod mundurem znalazła się oczywiście nieprzepisowa czarna koszulka, ale kogo by to obchodziło. Dokładnie założył swój pancerz - nie lubił gdy było coś zbyt luźno. Sprawdził swą broń po czym oba MP5 schował do kabur przy nogach. Lżejsza broń - jego P99 - znalazła się lewej na piersi. Trochę innego mniej zdatnego w otwartej walce sprzętu (choć ratującego dupsko w warunkach leśnych) znalazło swe miejsce w kieszeniach i schowkach. Kończąc szczegóły poczuł się ubrany. Lecz gdy usłyszał o pokerze mina mu zrzedła.
- I chuj. - rzucił tylko pod nosem. Ruszył za polakiem. Chciał się przyjrzeć grze, a jak dojdzie do rozbieranego, to nawet wziąć udział. Żałował tylko, że już się uzbroił. Tak trochę idiotycznie teraz wyglądać będzie w pełnym rynsztunku. Karabin tylko zostawił by rąk nie zajmował.
- Nie będę przeszkadzać? Ktoś karmi raka? - zapytał się zebranych częstując papierosami.
- Cherry, czy naprawdę uważasz, że Twoja dziewucha będzie miała z Ciebie jakikolwiek pożytek, jeśli nadal będziesz tak smolił? - Bee uśmiechnęła się do niego dość znacząco.
- Heh, biorąc pod uwagę profesję jaką się paramy, aż miło by było zejść w czystej pościeli przy kochającej rodzince od czasu do czasu kaszląc. - Odparł wesoło mimo dość poważnego tematu.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 12-01-2010 o 15:50.
andramil jest offline