Siedział niepewnie dość mocno zacinając dłonie na smartgunie. Zdecydowanie lepiej czuł się mając pewny grunt pod nogami. I to dużo lepiej. Zastanawiał się jakim cudem jeszcze nie wyrzygał swoich wnętrzności. Wiedział, że była to słabość, z którą powinien walczyć. Jednak do tej pory nigdy mu się to nie udało. Z trudem przeniósł myśli do momentu spotkania ewentualnych przeciwników. Skupił się na tym obrazie. Tak, możliwość postrzelania sobie była wynagrodzeniem za wszystkie te niedogodności.
Wyrwany przez coś z zamyślenia rozejrzał się nieprzytomnie po krążowniku. Większość jego grupy stanowili marines z drugiego oddziału. Nie spodobało mu się to za bardzo. Wolał iść na misję w towarzystwie dobrze mu znanych osób, po których mógł się spodziewać, że nie strzelą mu przypadkowo bądź specjalnie w plecy. Nic jednak nie mógł poradzić na taki przydział. Szczególnie siedząc już w UD – 4.
"Czym ja się do cholery przejmuję." Złapał się na tym, że wyobraził sobie swój własny obraz z całym magazynkiem kul w plecach. Pokręcił głową starając się odgonić te myśli. "Jeśli mam umrzeć to umrę. Jeśli nie to pożyję jeszcze trochę. Jestem przecież żołnierzem, a żołnierz nie powinien bać się śmierci." |