Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-01-2010, 07:50   #46
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Podróż zleciała jak z bicza strzelił. Hop i już widniał im cel przed oczyma jak wielki placek jabłkowy na dłoni. Ale jak się okazało owy placek był zimny. A zimny placek jabłkowy to nie dobry placek jabłkowy. Trzeba było go na nowo podgrzać. Zanim jeszcze wylądowali Max oddzielił dwie osoby od głównej grupy Aplha. Indianina i Japończyka. Shiro nie zmartwił się bardzo słysząc rozkazy. Co prawda ominie go zabawa wraz z towarzyszami broni, ale kto wie co ich może spotkać na zwykłej drodze do generatora? Może kilku terrorystów do rozstrzelania?
- ...A ty Cherry zrobisz wszystko by jego dupsko zostało nietknięte jasne?!
- Tak jest, Sir!
- odmeldował głośno i pewnym głosem.

Wylądowali. Flipper otworzył im drogę do martwego piekła. Chłodniejsze powietrze wlało się do środka dodając otuchy Cherremu. Przynajmniej nie będzie musiał szukać tego ustrojstwa w duchocie. Wychodząc z pojazdu sierżant położył mu rękę na ramieniu
- Spokojnie szefuńciu, dołączymy do grupy nim zdążycie wypowiedzieć Wylanowsky no Naku Koro ni. - odpowiedział wesoło po czym ruszył na zewnątrz. Tam wraz z Tupiku udali się w innym kierunku niż reszta. Zwiadowca ich prowadził, a Saiko trzymał się krok za nim. Rozglądając się na boki i świecąc latarką w każdy zakamarek wydłużał cienie pełzające po ścianach. Azjata poczuł lekkie zaniepokojenie. Jako dwuosobowy oddział w tym świecący latarkom czuł się łatwym łupem. Jednakże bez latarki on byłby ślepy, a strzelec ślepy do jak trąba z koziej dupy. Trzymając swój karabin w rękach bacznie obserwował wszelakie kąty, ściany czy potencjalne schronienia. Terroryści byli cwanymi bestiami. Nie walczyli honorowo i raczej preferowali walkę z ukrycia i partyzantkę niż otwartą strzelaninę. Albo atak zmasowany... Zresztą Cherry im się nie dziwił. Sam będąc takim terrorystą atakowałby z zaskoczenia. W końcu mogli przygotować sobie teren, mieli czas.

Odtwarzacz milczał. W takich sytuacjach lepiej mieć komunikator w uchu i nie zagłuszać dźwięków zbędna muzyką. No może nie taką zbędną. Shiro odprężał się i czuł pewniej słuchając dźwięków wydobywających się ze słuchawek. No szkoda. Będąc jeszcze nie tak daleko od ich środka transportu chłopak przerwał grobową cisze zakłócaną tylko przez ich miarowe kroki i wyciszone w oddali dźwięki grupy Alpha Prim.
- No to prowadź bracie. Tylko żebyśmy się nie zgubili i zdążyli na główne przyjecie - powiedział ściszonym acz wesołym głosem na dodanie otuchy.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline