Żadna planeta po wstępnej terraformacji nie mogła powalać na kolana. Zwłaszcza, jeśli był to proces terrformacji dla planet-kopalni, gdzie z założenia ludzie mieli poruszać się na stosunkowo niewielkim obszarze. Niebo zasnute chmurami będącymi pozostałościami z oryginalnej atmosfery było koloru buro-purpurowego, już ciemne, bo najwyraźniej słońce tego systemu albo właśnie zachodziło, albo był niezbyt duże.
Sam kompleks budynków kolonii-kopalni nie wyglądał zbyt atrakcyjnie, i to nie tylko ze względu na standardowe, aż do bólu funkcjonalne kształty, których jedynym zadaniem było być użytecznymi.
Główną przyczyna owej nieatrakcyjności było silne wrażenie wyludnienia.
Żadnych świateł, dźwięków, ludzi.
A to nie wróżyło niczego dobrego.
Corvax rutynowo przestawiła osobisty zestaw nadawczo-odbiorczy na właściwą częstotliwość, chodź zgodnie z tym czego się spodziewała, panowały spore zakłócenia w eterze. Kolejna z cech tego typu planet…
Brak zasilania i niemożność otwarcia głównych grodzi wejściowych…
Sama rozkosz, na szczęście nie były to kwestie wchodzące w zakres jej obowiązków.
Przyłączyła się do grupy do której została przydzielona.
Czujnie rozglądała się dookoła, mimo, że tym razem nie była scoutem drużynowym, to nawyki pozostały.
__________________ Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay |