Znów ruszyli na siebie, tak szybko jak pozwalały warunki panujące w nocnym lesie. Revellis tym razem celował nie w jeźdźca ale w konia. Jego przeciwnik nie przewidział takiego manewru. Koń uderzony mieczem nidaryjczyka w głowę, zarżał przeraźliwie, wierzgnął i runął na ziemię. Jeździec wyfrunął z siodła i z krzykiem zwalił się wprost w najeżone kolcami poszycie. Lecąc wypuścił z rąk tarczę i maczugę. Teraz leżał skulony pod drzewem i jęczał. Jego koń, śmiertelnie raniony w łeb, kwiczał przeraźliwie i darł darń kopytami. Wulfstan, zeskakując z zranionego konia poczuł się znacznie pewniej, mogąc walczyć swą ulubioną bronią, pieszo. Zwłaszcza w przypadku, kiedy przewaga liczebna wroga została zniwelowana. Jeden z włóczników leżał u stóp okaryjczyka ze zmiażdżoną kopytami twarzą. Drugi z mężczyzn stracił nieco animuszu i zaczął się bronić, zbijając ciosy toporów włócznią i uchylając się. Wciąż cofał się, krok za krokiem. Gdy Wulfstan zaproponował mu kapitulację, ten skrzętnie to wykorzystał, cisnął nieudolnie, niemal na oślep włócznią w stronę Wulfstana, po czym nieuzbrojony rzucił się do ucieczki w las.
Drugi z okaryjczyków, Thorgar wywrzaskując groźby, ze wzniesionym toporem rzucił się w pogoń za znikającym między drzewami, nożownikiem. Zupełnie zignorował fakt, że w krzakach obok których przebiegł ktoś się ukrył. Zwalić to można było chyba na osławiony barbarzyński szał bojowy, w jaki czasem wpadali okarowie. Z zarośli wychyliło się dwóch mężczyzn, którzy spojrzeli w ślad za pędzącym olbrzymem, po czym chyłkiem wycofali się i zniknęli w lesie. Tristis, po wynurzeniu się z wykrotu wpadł niemal na ukrytą w mroku Elissę. Razem wycofali się w kierunku rzeki, a potem wzdłuż brzegu dotarli do miejsca gdzie ich towarzysze forsowali Torrecon. Za śladami koni ruszyli w stronę obozu i odgłosów dobiegających stamtąd. Walka niemal się zakończyła. Na ziemi leżało kilku rannych i martwych, a z lasu dobiegały krzyki Thorgara. Tristis i Elissa weszli na polankę. |