Potyczka dogasała, koniec. Kilka krótkich chwil emocji, stresu, szału i koniec. Tylko krew pokonanych wsiąkała w poszycie leśne. -Dzięki ci panie za zwycięstwo! Zeskoczył z konia, pogładził zdenerwowane zwierze trochę je uspokajając.
Szybko doskoczył do drugiego konia i dobił go mocnym uderzeniem w czaszkę. -Przepraszam, że musiałeś zginąć. Następnie przygotowany do obrony podszedł do pokonanego wroga. Kopnięciem posłał maczugę w krzaki.
-Wstawaj i żadnych numerów. Potrzebujemy cię żywego, ale jak dla mnie ręce to można ci odrąbać. Machnął mieczem w kierunku polany. -No już, chyżo! |