Wątek: Zakonna Krew
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2010, 22:07   #211
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Tam mówi szyld, to co teraz ty będziesz koniuszym a ja załatwiam pokoje i spotykamy się na piwie? – spytała jej partnera, a kiedy ten przytaknął głową weszła do środka zostawiając go z końmi. W środku panował gwar, strażnik przy bramie nie żartował kiedy powiedział ze tawerny pękają w szwach. Dziewczyna wyminęła ze trzy karczemne dziwki roznoszące trunki po wypełnionych stolikach. Koniec końców dotarła do karczmarza, na początku wyśmiał Zoi kiedy powiedziała ze chce u niego załatwić nocleg dla siedmiu osób, i chciał ją zbyć ale po tym jak dziewczyna przejęła inicjatywę rozmowy przytoczyła parę ciekawych argumentów, karczmarz dał do zrozumienia że da się coś dla nich zorganizować. Choć mogło to być równie dobrze spowodowane pojawieniem się Karanica za jej plecami.
Karanic wszedł do karczmy przepychając się przez mocno zatłoczone pomieszczenie. Zauważył iż tropicielka stoi przy szynkwasie i prowadzi ożywioną dyskusję z karczmarzem. Zwiadowca stanął za dziewczyną tak by karczmarz widział iż jest z nią po czym wbił w niego swój beznamiętny wzrok. Człowiek za barem był niechętny jednak po argumencie iż mag który jest w ich drużynie za nocleg zapłaci dużą ilością złota, najwyraźniej zmienił nieco zdanie i stwierdził iż zobaczy co się da zrobić.
- Dwa piwa - rzucił do karczmarza który akurat skończył rozmawiać z tropicielką i miał zamiar zająć się czym innym - tam - wskazał na stolik od którego akurat wstało kilku żołnierzy prawdopodobnie z miejskiego garnizonu.
Kilku z gości zamierzało zająć miejsca jednak zanim się obejrzeli tropicielka już siedziała na jednym ze stołków, a ich przytłumione protesty zakończył ostatecznie postawiony wymownie przez tropicielkę ogromny łuk i pojawienie się uzbrojonego po zęby Karanica.
- A więc teraz pozostaje nam czekać na resztę i delektować się tą wspaniała atmosferą miejskiego gwaru. – Zainicjowała rozmowę, która miała ich zająć do czasu przyniesienia ich trunków, co mogło potrwać zwłaszcza iż byli oficjalnie na końcu kolejki z tego co działo się w środki karczmy.
-Tak, znający życie pewnie trochę to potrwa, mag z kapłanem będą negocjować pobyt w mieście, zaś barbarzyńca z wojownikiem udadzą się na ratunek paru dziewicom, choć zapewne i karczemne dziewki by im wystarczyły, tylko nie wiem czy chcą być ratowane -rozejrzał się po karczmie - z pokojami mam nadzieję nie będzie problemu.
-Daj im spokój, jeśli będziemy wzajemnie negować swoją wartość dla drużyny poprzez kąśliwe komentarze do wyjazdu z miasta ta drużyna nie poradzi sobie nawet z chłopami uzbrojonymi w motyki.
– Powiedziała do wojownika. – I za nim zaczniesz. Nie matkuje ci a ni nie bawię się w moralizatora, po prostu chcę wrócić po mają nagrodę za ta robotę a doświadczyłam na własnej skórze że jest to trudne do osiągnięcia kiedy wzajemne animozje sprawiają, że nikt nie pilnuje ci pleców. – Skończyła swoją uwagę na ten temat.
-Właśnie dlatego staram się nie wtrącać i nie mówić zbyt wiele - spojrzał na barmana który postawił przed nimi po kuflu piwa - robię swoje ale wymagam też tego od innych. Na razie nie zapracowali sobie na uznanie w moich oczach, do profesjonalistów jeszcze dużo im brakuje, a ja sam jak to ujęłaś nie zamierzam matkować im - Karanic pociągnął krótki łyk z kufla - takie misje zabijają jeśli nie będziesz robić tego co należy. Durne szlachetne odruchy mogą cię tylko zabić i kto jak kto ale ty powinnaś wiedzieć to najlepiej.
Zwiadowca wpatrzył się w okno karczmy jakby coś zauważając po czym nagle przeniósł wzrok na tropicielkę jakby otrząsając się z jakichś myśli
- Rób wszystko by wykonać zadanie najlepiej jak potrafisz.... i nie daj się zabić.
Podczas jego odpowiedzi dziewczyna wyszperała w swojej torbie woreczek, wyjęła go, chwilę mocowała się z mocno zaciśniętym rzemykiem, ale akurat kiedy jej towarzysz na nowo na nią spojrzał w jej ręku znalazła się mała fajka która dziewczyna oczyściła z resztek stukając jej główka o krawędź stołu i napełniając ją świeżą dawką tytoniu. Przez kolejne słowa swojego partnera dziewczyna wstała na stołek i podpaliła kawałek patyka którym z kolei zażarzyła tytoń.
- Tak, tak znam to na pamięć, wierz mi. – Powiedziała po tym jak była pewna że tytoń jej nie zgaśnie.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 03-02-2010 o 22:10.
Obca jest offline