Małą chatka w lesie niedaleko Bullridge opromieniało poranne słońce.
Obudziłem się zlany potem. *Co to było? Muszę to sprawdzić.* Nie czekając na nic szybko spakowałem swój dobytek *A tak na wszelki wypadek, nie wiadomo co mnie spotka*. Ubrałem się, założyłem swój pas do którego przypięte były moje 2 noże (długi i krótki). Założyłem mój płaszcz, który pozwalał wtopić mi się w otoczenie(w szaro-zielone plamy), nałożyłem kaptur tak aby nie było widać mojej twarzy, na plecy założyłem kołczan ze strzałami,a do tego oczywiście mój ukochany wallijski łuk.
Wyszedłem z chatki i udałem się do miasta. W mieście ludzie nie zwracali na niego uwagi, w końcu tka się wychował *Pamiętaj aby obserwować, a nie być obserwowanym, zaskoczenie to klucz do wygranej*. Po kilku minutach marszu dotarłem do karczmy ,,Pod Świńskim Łbem". Wszedłem i zająłem stolik w kącie, tka by za sobą mieć solidną ścianę i móc obserwować ludzi, łuk oparłem obok siebie o ścianę a kołczan ze strzałami położyłem sobie na kolanach, tak aby być gotowym do oddania strzału. Tak siedząc, obserwując i nasłuchując czekałem na dalszy rozwój wypadków. |