Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2010, 02:06   #72
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Akt Drugi


Pierwszy dzień rzecznej podróży okazał się istną sielanką. Mimo wzburzonego nurtu górnego biegu rzeki, łódź cięła toń spokojnie i z niespodziewaną gracją. Pod taflą wody dało dojrzeć się ławice zdrowych, dużych ryb, pluskających w krystalicznie czystym żywiole. Te były ulubionym celem pokładowego psa, którego wasi gospodarze z niewiadomych powodów nazwali niewinnie - Fifim. Góra morderczych mięśni z kolczastą obrożą, okazała się rozbrykanym urwisem, który wielokrotnie niemal wypadłby za burtę, usiłując złowić pobliskie okazy rzecznej fauny. Gdy pies akurat nie próbował się utopić, łasił się do wszystkich na pokładzie, wciskając potężny łeb pod wolne ręce nagabywanych podróżników.


Żaden rękaw nie pozostał po tym bez śladów, sączącej się z nieopisanej radości, śliny zwierzęcia. Gorsze były jednak wtulane przy okazji w nieszczęśnika kolce. Trochę zajęło nauczenie się odpowiedniego omijania ostrego żelastwa przy głaskaniu. Z niewiadomych powodów pies nie dawał sobie za nic zdjąć groźnej ozdoby.
- ...żeśmy go pewnego dnia znaleźli w najeżonym kolcami dole, w samym środku wybitej osady - wtrącił Hugo, widząc zainteresowanie psiną.
- Zielone plugastwo wpadło do mieściny właśnie wtedy, gdy kmiotki oglądali walkę kundli. Pokraki wycięły wszystkich w pień, poza psem. Obok niego w dole znaleźliśmy trzy truchła goblinów. Wszystkie rozszarpane. Pewnikiem zieloni chcieli się zabawić, stawiając swoich przeciwko psinie. Się przeliczyli... - wyszczerzył zęby w złośliwym grymasie.
- Mówiłem żeby go zostawić, ale Lars - wskazał subtelnie siłującego się z bomem towarzysza, przewracając oczami - dał się nabrać na te wielkie ślepia i merdający ogon. Miękkie serce, wiecie... Prawie przez niego rękę straciłem! Głupi kundel zamienia się w istną bestię, gdy rusza się tej przeklętej obroży. Wyczuwa jednak, gdy zbliżają się kłopoty, więc go wzięliśmy...

Późnym wieczorem podróż stała się jeszcze przyjemniejsza. Okazało się bowiem, że bezchmurna pogoda i pełny, jasny dysk Mannslieba umożliwią żeglugę nocą, co dodatkowo powinno skrócić czas podróży. By uczcić tę okazję Lars wyciągnął spod pokładu dobrze ukrytą butelkę averlandzkiego, wytrawnego wina, rozlewając każdemu po paru łykach.

Morr, władca snów, przybył tej nocy szybko i na cichych skrzydłach. Wszyscy poza pełniącym wartę i - jak okazało się w czasie rozmów przy winie - dwójką byłych flisaków, zapadli w głęboki, regenerujący sen. Być może był to wpływ spokojnego szumu prastarych drzew Hochlandu, a może jedynie czysty przypadek, ale prawie wszyscy tej nocy śnili o nieskończonych połaciach, otaczającego ich, zielonego lasu.

Nad ranem obudziło ich głośne szczekanie Fifiego. Nurt w tym miejscu był już znacznie szerszy niż w skrajnym, górnym biegu, jedynie z trudem dało się więc dostrzec szczegóły migającej za linią drzew postaci. W końcu, biegnący równolegle do rzeki trakt, wyłonił się zza gęstych zarośli, ukazując źródło zaniepokojenia pokładowego psa. Po gościńcu mknął jeździec mocno wtulony w grzywę czarnego, spienionego ogiera. Pędził jakby ścigały go wszelkie piekielne zastępy. Na jukach jego wierzchowca dało zauważyć się symbol Ostlandu, zaś przewieszona przez skórznię liberia należała niewątpliwie do elektorskiego gońca.

Dzięki szerszej perspektywie od strony rzeki dojrzeliście też, co czeka go za najbliższym, zasłoniętym drzewami zakrętem. Cztery odziane w czarne kolczugi postacie zajmowały właśnie miejsca w przydrożnych krzewach, szykując kusze. Nad traktem, między drzewami, na wysokości głowy błysnął cienki, żelazny łańcuch. Prawdopodobnie zauważyli łódź. Nie zaczęli jednak działać, by nie spłoszyć ofiary. Ich kusze w razie ostrzału raczej dosięgnęłyby pokładu, oznaczało to jednak też, że i oni byli w waszym zasięgu.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 11-02-2010 o 01:36.
Tadeus jest offline