Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2010, 12:57   #3
Maciekafc
 
Maciekafc's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znanyMaciekafc wkrótce będzie znany
„Aniołowie na ulicach”

Jerozolima...

Vincenzo pełen ciekawości opuścił wielki, jerozolimski port i udał się w labirynt wąskich, acz tłocznych uliczek. Już dopływając do portu, kiedy tylko marynarz w bocianim gnieździe wykrzyczał ląd, a chwilę później oczom Italijczyka ukazały się potężne wieże, kopuły, na których powiewały wielkie chorągwie Królestwa Jerozolimskiego, poczuł dziwny wyraz dumy, a serce zaczęło bić mocniej. Jego wnętrze rozpierała ogromna radość, bowiem marzenie właśnie się spełnia! Postawił nogę w Świętym Mieście, w miejscu, gdzie przez samo oddychanie, Bóg patrzy na Ciebie przychylniej, a święci przygotowują już miejsce w biblijnym raju...

Wychowawszy się w porcie, Geueńczyk był przyzwyczajony do nieprzebranego tłumu różnej, dziwnej ludności. Jego ciekawośc budzili tylko ci, których skóra była spieczona słońcem, a na głowach wyrastały pogniecione turbany. Z wielkim zainteresowaniem patrzył na ich wystawione towary, przeróżne sorbety, wielkie dzbany miodu.. Italijczyk szedł wąską uliczką i chłonął każdy kąt Świętego Miasta, wzorkiem pożerał i nie mógł dalej wyjść z podziwu. Właśnie teraz, zdecydował nie wracać do Europy, tylko zostać tutaj i ostatecznie wyprosić sobie miejsce w orszaku Pana Boga. Poprawił tobołek, mocniej chwycił sakwę i ruszył przed siebie, a tłum dalej nieprzebranie płynął.

Mijając kolejne stragany, podszedł na niewielki plac. Było tutaj o wiele więcej miejsca. Powoli Vincenzo tonął w wielojęzycznym tłumie, rozumiał tylko wybiórcze łacińskie zdania, oraz mowę italijską.. a wokół tego słychać było wiele nieznanych mu języków. Nowoscią dla niego byłu postacie odziane całe w biel.. i czerń.. Owszem, słyszał legendy opowiadane przez podróżnych w portowych szynkach za kufel byle szczyn, że po ulicach Jerozolomy kroczą same anioły, które na własnych skrzydłach zleciały z niebios. Geueńczyk patrzył wielkimi oczyma na gęstniejący tłum aniołów przy jednym z mówców, który stojąc na podwyższeniu, w żywej gestykulacji wykrzykiwał swoje prawdy.Lecz po chwili spostrzegł czerwone krzyże zdobiące te białe, falujące szaty. Puknął się w głowę ze swojej naiwności. Przeto są zakonnicy, templariusze!


Tłum templariuszy, jak i ich przeciwników gęstniał. Nagle na plac zalała fala gapiów. Nacierali z wielką siłą taranując wszystko co stało na drodze. Mimo, że atmosfera w Jerozolimie była dość napięta, chyba zbrojne bitki były tutaj rzadkością, a do takiej się zanosiło. Genueńczyk ledwo zdołał utrzymać równowagę. Z drugiej strony plac zalewał tłum biało-czarnych postaci. Wrzało.. i wybuchło. Nagle jeden, wielki zgrzyt wyciąganej stali rozbrzmiał na placu. Tak samo, jak gapie się pojawaili, tak nagle znikneli. Vincenzo stal sam, mógł odetchnąć i rozejrzeć się. W jednej ręce trzymał tobołek, w drugiej sakwiewkę przypiętą do pasa.. mimo, że nie była wypchana do granic możliwości, z pewnością stanowiła i tak wartościowy łup dla tutejszych. Przy jego nodze, kołysało się ostrze marynarskiego kordu, również przyczepionego do pasa.

Pescadore czuł wielką nie chęć do zakonnu Templariuszy. Krążyły różne legendy na temat ich bluźnierczego prowadzenia się. Tak jak większość Genueńczyków trzymał stronę Szpitalników, którzy wykazywali się większą pobożnością i zdecydowanie mądrzejszym prowadzeniem polityki w Outremer.

Nagle przed Italczykiem wyrósł jakiś niedołęga szarżujący z wysoko wzniesioną lagą. Vincenzo wiedział, że próby pokojowych pertraktacji skończą się niechybną śmiercią, nie zastanawiąjąc się dłużej wyciągnął niedługi kord i czekał na swojego przeciwnika. Nie mógł wypuścić z ręki swojego tobołka, w którym był cały dobytek. Przeciwnik zbliżał się coraz bardziej, Vincenzo chciał uskoczyć przed ciosem drewnianej pałki i jednym, szybkim ciosem stali zakończyć walkę..
 
Maciekafc jest offline