Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2010, 21:52   #21
Ouzaru
 
Ouzaru's Avatar
 
Reputacja: 1 Ouzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumnyOuzaru ma z czego być dumny
To była straszna noc, tego Bartosz był pewien stawiając kołnierz płaszcza, byle wyżej, by chronił przed przenikliwym zimnem. Tej nocy w powietrzu stała nie tylko mgła, ale i dziwne przeczucie, że między mogiłami, między powykrzywianymi konarami drzew czai się licho, które tylko czeka na dogodny moment, by zaatakować. Ostrowski próbował wyrzucić z głowy te myśli, ale nie mógł – to przewiercało go na wskroś, wbijając się w psychikę, jak on wbijał łopatę w zmarzniętą ziemię, gdy przychodził po nieboszczyków skąpany w świetle księżyca.

Z pewnością okolicę owinęła swym mrocznym całunem magia… coś, z czym Bartosz nigdy wcześniej się nie spotkał, a został w to wciągnięty za sprawą tej młodej wiedźmy. Gorączkowo rozglądał się po okolicy – zwykle spokojny, gdy przychodziło do rozkopywania grobów, tym razem nie mógł zachować tego spokoju. Co chwila zerkał też na Rosę, która odstawiała swoją szopkę nieopodal. Było zimno, coraz zimniej z każdą chwilą.

W końcu doczekali się towarzystwa. Porywacz zwłok nawet nie zauważył, gdy zza ustawionych w rzędach krzywych mogił wychynęło kilku mężczyzn. Nie zauważył? A może pojawili się tam dzięki jakimś tajemnym mocom? To byli… Bernardyni! Co oni do ciężkiej cholery robili na cmentarzu o tej porze? Przecież nie przyszli tu rozkopywać grobów bądź parać się sztuką Rosy. Ich latarnia dawała tak blade światło, że aż nienaturalne. To wszystko śmierdziało na kilometr… Bartosz każdym centymetrem swego ciała walczył z sobą, by po prostu nie wziąć nóg za pas i uciec. Mimo iż widział ludzi, wiedział, że ma z tym coś wspólnego czarna magia i to może być jedynie złudzenie. Mateusz Pustelnik opowiadał mu, że czasem widywał różne zjawy na cmentarzu, ale Bartek mu nie wierzył. Do dzisiaj… choć pewności mieć nie mógł.

Gdy jeden z mnichów odezwał się, Bartosz zmrużonymi oczyma przypatrywał się reszcie. Jeśli byli fizycznymi tworami, z pewnością udałoby mu się powalić ich łopatą, w końcu to tylko mnisi. A jakby tego było mało, sztylet spoczywał w cholewie buta. Ale jeśli to zjawy, nic nie wskóra, musiał więc liczyć na Rosę. Nie zamierzał się póki co odzywać, bo nie znał się na takich sprawach. Jeśli to był przewodnik umęczonych dusz, można by go było zełgać pierwszą lepszą historią… trzeba się jednak było liczyć z różnymi ewentualnościami… Gdy tamten skończył mówić, Bartosz jedynie odpowiedział mu ukłonem, po czym cofnął się w tył i na bok, prezentując im Rosę, która już zdążyła się ogarnąć z ubraniem. Mrugając oczami dawał jej dyskretne znaki, że to ona ma z nimi gadać. On w tym czasie pomyśli jak się z tego wyśliznąć, jeśli wiedźma nie będzie zbyt przekonująca. Równie dobrze demon, którego uwolnili, mógł przeszkadzać im w rytuale…

Nie mając innego wyboru, dziewczyna wystąpiła do przodu, chuchając w zmarznięte dłonie. Zimne ubranie było sztywne i nieprzyjemnie szorstkie, a ciało drżało przy kolejnych podmuchach wiatru.
- Ludzie mówili, że jakiś demon grasuje, więc pilnujemy grobów naszych zmarłych, by nie powstali i nie czynili zła, panie – odezwała się pewnym głosem Rosa, po czym spuściła wzrok i wbiła go w ziemię pod stopami. Miała nadzieję, że takie wytłumaczenie im wystarczy i że szybko odejdą, nie robiąc żadnych kłopotów. Kolejny raz się rozbierać? Ech, to był chyba jakiś koszmar…
 
__________________
Jestem tu po to, żeby grać i miło spędzać czas – jeśli chcesz się kłócić, to zapraszam pod blok; tam z pewnością znajdziesz łysych gentlemanów w dresach, którzy z Tobą podyskutują. A potem zbieraj pieniążki na protezę :).
Ouzaru jest offline