Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2010, 20:40   #28
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
W powietrzu można było wyczuć napięcie, w tym momencie atmosferę dało się ciąć nożem, można było dosłownie w nią uderzyć. Nie spodziewał się czegoś takiego, nigdy w żadnej symulacji, podczas żadnych ćwiczeń, nie spotkał się z taką sytuacją. Oczywiście mówili im o podobnych przypadkach, niesubordynacja się zdarzała, była jednak na tyle odosobniona, że albo pomijano to milczeniem, albo dawano rady żywcem wyjęte z podręcznika, a teraz gdy młody Kelly znalazł się w takiej sytuacji doszedł do wniosku, że wszystko co słyszał na ten temat, można wrzucić w kąt. Sterta podręcznikowych bzdur, które miały małe albo zerowe zastosowanie.

Odetchnął głęboko. Cóż za sytuacja, mieli walczyć z Niemcami, a w tym momencie, jeden z amerykańskich szeregowych celował do niego. Stres ... większość z nich znalazła się na polu walki po raz pierwszy. Patrick był zawodowcem i do tego żołnierzem z dziada, pradziada ... na wiele rzeczy patrzył inaczej. W USA nie wykształciła się arystokracja w rozumieniu europejskim, jednakże było coś do niej podobne. Rodziny, które żeniły się ze sobą nawzajem, które stanowiły elitę swojego kraju i chcąc nie chcąc jego rodzina była jedną z nich.

Nie mógł dobić Niemieckiego oficera, nie pozwalało mu na to wychowanie, nie pozwalał mu na to jego honor, nie pozwalała mu na to moralność. Jeżeli miał nawet zginąć broniąc swoich przekonań, broniąc tego w co wierzył, był na to gotowy. Sprawy zaszły daleko ... bardzo daleko, ale jeszcze nie przekroczyli tej granicy, zza której nie było już powrotu.

Złapał mocniej swojego Thompsona. Wszystko na razie można było zrzucić na karby stresu, ale wszystko musiało się w pewnym momencie skończyć. Porucznik nie opuścił swojego miejsca nadal zasłaniając oficera. -Proszę się nie martwić. Zrobię co w mojej mocy i to co panu obiecałem. - powiedział mu spokojnym tonem.

Po tym znów skupił wzrok na szeregowcu -Wydałem wam rozkaz, a ja nie lubię się powtarzać gdy wydaję rozkazy - nie krzyczał, mówił jednak tak, że łatwo go było usłyszeć ... a jego głos był zimny niczym stal szabli.

-Chcesz zabić rannego człowieka. Jest to sprzeczne nie tylko z wszelkim zwyczajem, ale także prawami wojny. Chcesz z zimną krwią pozbawić życia bezbronnego człowieka. Zabicie kogoś nie jest łatwe ... nie powinno być łatwe, jeżeli dzieje się to podczas walki, jeżeli tamten ma broń i do ciebie strzela ... jest twoim wrogiem, wtedy nie powinieneś mieć żadnych wyrzutów, nie powinieneś się wahać, powinieneś strzelać i pokonać go. Rozejrzyj się dookoła, oni zginęli, bo najpierw celnie rzuciłem granat, a potem otworzyłem do nich ogień. - pozwolił aby sens słów spokojnie dotarł do szeregowca, po czym ponownie zaczął mówić

-To co proponujesz, to jest zwykłe morderstwo. Morderstwo z zimną krwią. Moja rodzina ... moi przodkowie walczyli w każdej amerykańskiej wojnie od czasów rewolucji. Nie mógł spojrzeć w ich portrety gdybym na to pozwolił ... a ty ... czy mógłbyś spojrzeć sobie w oczy? Jak wrócisz do do domu, czy jeżeli byś to zrobił, mógłbyś spojrzeć w oczy swoim bliskim i powiedzieć, że zachowałeś na tej wojnie siebie? Tu nie chodzi tylko i wyłącznie o przeżycie, chodzi też o to, żebyś zachował siebie, nie pozwolił aby wojna cię zniszczyła. Zabijanie bezbronnych ... to pierwszy stopień do upadku. Co następne ... strzelanie do cywili bo plączą się pod nogami, albo nas widzieli? - po raz kolejny przerwał swój wywód, uważnie obserwując żołnierza.

-Ranny nie może nam zaszkodzić, nie teraz, nie w tym momencie. O tym, że wylądowaliśmy już zapewne wiedzą w Berlinie. I co z tego? Znikniemy stąd ... już byśmy stąd zniknęli, gdyby nie ta sytuacja ... i nas nie znajdą. Mamy zadanie do wykonania i musimy trzymać się razem. Nosimy ten sam mundur, mamy to samo zadanie. Nie jestem twoim wrogiem ... ranni oni też nie są już twoimi wrogami ... a nawet jeżeli kiedyś wyzdrowieją i wrócą do walki, będziesz mógł kiedyś powiedzieć sobie, że ty zrobiłeś to co było słuszne, że w całym tym szaleństwie, zachowałeś na tyle dobra. - Porucznik zamilkł cały czas przypatrywał się żołnierzowi

-Masz rozkaz, teraz czas go wykonać. Ja jestem oficerem a ty szeregowcem, będziesz mógł złożyć raport, gdy spotkasz kogoś wyższego rangą, na razie musisz mnie słuchać. Odłóż pistolet, nie będzie dobijania więźniów. Jeżeli mnie nie posłuchasz ... to będę zmuszony sięgnąć po środki ostateczne- tej ostatniej wypowiedzi nadał takiego tonu, żeby szeregowy zdał sobie sprawę, że nie żartuje i jest gotowy to uczynić. Patrick wiedział, że na pewno się nie usunie z drogi i nie pozwoli na morderstwo.
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline