Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2010, 21:01   #10
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Emerahl naciągnęła właśnie wąskie czarne spodnie na biodra i rozglądała się właśnie za tuniką i biustonoszem, gdy nastąpiło krótkie nieśmiałe pukanie do drzwi, które w parę sekund później stanęły otworem ukazując młodą karczemną służkę z wypływającym jej na licach rumieńcem powstałym najpewniej na widok nagich, białych jak śnieg piersi Emerahl. Kobieta założyła stanik i uśmiechnęła się do dziewczyny, aby dać jej do zrozumienia, iż nie żywi urazy. Najwyraźniej intencje tegoż uśmiechu nie zostały do końca zrozumiane, jako że czerwień na jej polikach przeszedł w bordo - dziewczyna postawiła na stole talerz z jedzeniem i czym prędzej uciekła z pokoju. Emerahl westchnęła sama do siebie i nałożyła tunikę o barwie rozświetlonej słońcem zieleni. Była to tunika jak każda inna ta część damskiej garderoby – sięgająca ud i zwężona w pasie dla podkreślenia talii lekka tkanina była ostatnimi czasy modna w tej części świata, gdzie nie trzeba było martwić się zbytnim mrozem. Wiązany dekolt z jednej strony przyciągał ciekawskie oczy i itrygował, z drugiej nie pozwalał dojrzeć więcej niźli pozwalała na to przyzwoitość.

~ "To chyba ja powinnam czuć się zawstydzona" – pomyślała Emerahl siadając do stołu i wywąchując woń unoszącą się z talerza.

Jajecznica ze skwarkami z boczku i odrobiną cebuli nadającej całości lekko słodkawego posmaku – idealne śniadanie, przynajmniej smakowo, gdyż zdrowotnie raczej odwrotnie, o czym kobieta jako uzdrowicielka doskonale wiedziała, jednak jak to się mawia – szewc chodzi w dziurawych butach…
Emerahl była głodna nie na żarty – zawsze budziła się głodna rankiem – to też nie zajęło wiele czasu opróżnienie talerza i zjedzenie chleba do ostatnich okruszków.
Ponowne pukanie zakłóciło ciszę panującą w pokoju.

~"Dobre wyczucie czasu" – pomyślała kobieta i posłała odrobinę magii w stronę klamki, by otworzyć drzwi.

Ktoś kiedyś powiedział jej, że magia rozleniwia ludzi posiadających talent do jej kształtowania. Twierdzeniem tym trafił zapewne w sedno, a Emerahl dobrze było w życiu z takim typem lenistwa i wdzięczna była losowi, że mogła sobie na nie pozwolić.

W drzwiach stanął właściciel tego przybytku, który już od progu wyglądał jakby zaraz miał zamiar paść na ziemię i płaszczyć się u jej stóp niczym pies proszący o wybaczenie sprawionego figla. Porównanie to nie było dalekie od prawdy zważywszy, co też przywiodło tego mężczyznę do jej pokoju. Rozmowa wyglądała jak zwykle w takich sytuacjach i Emerahl wiedziała już o co chodzi jeszcze zanim mężczyzna skończył mówić. Było to kolejnym kolejnym dobrodziejstwem wynikającym z posiadanych przez nią talentów. Po prawdzie nie trzeba było być magiem żeby przejrzeć, co kryje się za ‘dobrodusznością’ i ‘koleżeństwem’ gospodarza. Emerahl zawsze bawiły takie wykręty i za każdym razem miała ochotę odesłać takiego petenta z kwitkiem sugerując więcej rozwagi i wierności, jednak jak zwykle empatia i współczucie dla kobiety takiego mężczyzny odwiodło czarownicę od takich działań, a uradowany gospodarz szybko wycofał się z jej pokoju z woreczkami standardowych w takich przypadkach ziół.

~ "Może gdyby raz, któryś z tych wątpliwych ogierów poniósł konsekwencje swoich nocnych wyczynów, to nauczyłby się gdzie nie należy wtykać swojego ‘interesu’… Trzeba to sprawdzić następnym razem…" – jak zwykle pomyślała Emea.

W parę minut później obiecana przez gospodarza kąpiel była gotowa. W parującej wodzie można było wyczuć eteryczne olejki, co zapewne było ekstra dodatkiem wynikającym z wdzięczności. Emerahl zsunęła z ramion tunikę i rozpięła więżący piersi stanik, zdjęła spodnie i bieliznę, i z rozkoszą zanurzyła się po szyję w relaksującej wodzie. Odchyliła głowę do tyłu i zaczęła rozmyślać o czekającej ją podróży – zlecenia, będącego przy okazji podróżą w jej przeszłość. Odkąd spory kawałek czasu temu wyjechała z Erengradu, nigdy tam nie powróciła, a teraz los ponownie kierował jej życie w tamte strony… przynajmniej na krótki okres czasu. Czasu na taką sielankę nie było za wiele. Zbliżało się południe i Emerahl miała zjawić się u Erwina. Gdyby tylko dało się zatrzymać czas w miejscu – byłoby zapewne wspaniale - i to nie tylko w tej jednej chwili – jakkolwiek nikt nie posiadł jeszcze takiej zdolności to też nieubłagalnie biegnący czas przybliżał koniec tej cudnej kąpieli. Emerahl wstała rozchlapując w koło wodę. Krople cieczy spływały jej z brody, po szyi, między rozgrzanymi piersiami, a następnie po brzuchu i łonie, łapiąc po drodze promienie słońca. Kobieta owinęła się szczelnie ręcznikiem chroniąc nagrzane ciało przed chłodem otoczenia, wytarła się dokładnie, osuszyła włosy i ubrała. Kiedy już spodnie, tunika, kamizelka i wszystkie inne części garderoby były na miejscu, Emerahl zebrała swoje rzeczy do podręcznej torby i wyszła na umówione wcześniej spotkanie.

~*~

Emerahl przyszła wcześniej, co też było w jej przypadku dość typowe to też w siedzibie przedsiębiorstwa Erwina zastałą jego samego wraz z kimś przedstawiającym się jako Irial Norre i mający, jak się okazało, sporo wspólnego z dzisiejszym spotkaniem. Był on łącznikiem pomiędzy nią, Erwinem i resztą kawaliery, która zapewne niebawem zacznie się schodzić, a ich zleceniodawcą.

Emea nie musiała długo czekać na resztę wspomnianej kawaliery – wszyscy zjawili się mniej lub bardziej punktualnie i wszyscy mieścili się w przyzwoitym przedziale ewentualnych spóźnień. Rozmowa jaka nastała, gdy już wszyscy wygodnie rozsiedli się na swoich miejscach i uraczyli napojem, wyglądała jak to zwykle takie rozmowy wyglądają, a składało się na nią oficjalne zaprezentowanie przybyłych person, przedstawienie co, jak, gdzie i kiedy oraz propozycja trasy, która z pewnością – co też jest dość typowe – będzie musiała z takiego lub innego powodu być spontanicznie zmieniona w trakcie trwania wyprawy.

- Mówisz drogi Irialu, że trasa nie jest ustalona, ale...z twych słów wynika, że masz już na ten temat, konkretny pogląd. Z Delin z szlakiem wzdłuż Pikanei, potem Szlakiem Czarnego Ognia do Rotdornu, potem szlakiem przez puszczę Tremery do Labhras i na końcu Erengard. Jest to najkrótsza trasa... i dopiero wjeżdżając do Wielkiej Puszczy stanie się naprawdę groźna. Duże kompleksy leśne to raj dla rozbójników. Zakładałeś podobną trasę, nieprawdaż? Skoro jednak czasu nie mamy pod dostatkiem, nie ma co szukać alternatywy - odezwał się mężczyzna, który chwilę później przedstawił się jako ‘Samuel Lestre - kurier’. Całkiem przystojny zresztą kurier, co nie uszło uwadze parze czujnych, ostro błękitnych oczu wpatrujących się w przemawiającego spod ogniście rudej czupryny, należących rzecz jasna do Emerahl. Jakkolwiek właścicielka wspomnianej pary oczu widziała już takich w swoim życiu i za każdym razem okazywali się oni zakochani w sobie bardziej niż para kochanków po zażyciu końskiej dawki afrodyzjaków.

Mężczyzna kontynuował nieświadomy rozważań na swój temat:

- Skoro jest nas aż tylu, to zawsze można dwójkę wysyłać przodem, co by załatwiali wszelkie potrzeby związane z noclegami, zanim zjawi się główna grupa. Przynajmniej możemy tak czynić na obszarach bardziej cywilizowanych.

- Ja też mam parę pomysłów co do omawianej sprawy - wtrąciła się do tej pory milcząca Emerahl - Przede wszystkim poza terenami zamieszkanymi nie należy się zbytnio rozdzielać o ile mamy dowieść dziewczynkę do celu bezpiecznie. Zgadzam się całkowicie z Samuelem - najlepsza droga wiedzie traktem. Przynajmniej dopóki mamy wyglądać jak zwykła karawana, a nie jak jakaś cichociemna grupa przewożąca bogowie tylko wiedzą jakie skarby! Jak świat światem ludzie podróżują traktami i większość z nich dociera do celu w jednym kawałku. Poza tym po to w końcu jedziemy, żeby w razie jakichkolwiek kłopotów móc im zaradzić. Nie wiem jak wy ale ja nie czuję się jak szczeniak, który pozwoli się kijem po głowie trzaskać byle rabusiowi... To po pierwsze… – dodała i kontynuowała dalej – Po drugie – sugerowałabym zamianę koni na ciągnięty przez muły wóz pomimo wyraźnej niechęci pana Iriala. Najlepiej zamknięty wóz. Ma to kilka zalet – dziewczyna byłaby wtedy w miarę pod kontrolą. Poza tym muły znane są z tego, że potrafią iść długo i wytrwale, choć wolniej od koni. W większych miastach możemy zmieniać muły – sprzedać zmęczone i nabyć wypoczęte, co w przypadku posiadania wozu pozwoli nam na niemal nieustającą podróż. Część z nas może spać w czasie powożenia przez pozostałych. Dziewczyna… Lamia tak? – zapytała retorycznie patrząc na Iriala – …będzie miała z pewnością nieporównywalnie wygodniejszą podróż w wozie niźli na koniu, a podejrzewam, że jej wygoda nie jest naszemu zleceniodawcy obojętna. A tak w ogóle to Emerahl jestem a konno potrafię jeździć równie 'dobrze' co pijany marynarz po nocnej balandze to też jeśli szykujecie wyprawę wierchem to chyba nie jestem do tego zlecenia najlepszym kompanem – dodała trzepiąc włosami tak by grzywka nie zasłaniała jej widoku – Znam się na magii i leczeniu. Gotować też potrafię, choć nie spodziewajcie się pałacowych potraw. Zresztą wbrew stereotypom - nie zamierzam być obozową kucharką i sprzątaczką, więc jeśli myślicie że właśnie kogoś takiego znaleźliście to od razu wyprowadzam was z błędu. Zagadać w drodze do kogo trzeba też mogę... Kogo jeszcze w tej kompanii mamy? Traper, rębajło, ja jako magini... – zapytała patrząc po zgromadzonych.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 14-02-2010 o 14:02.
Cosm0 jest offline