Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2010, 14:09   #77
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Pędzący na złamanie karku goniec najwyraźniej nie zrozumiał dawanych mu znaków. Uniósł lekko głowę, spoglądając na załogę łodzi i jeszcze przyspieszył pęd, wbijając strzemiona głęboko w boki konia. Zapewne uprzedzono go o tym, iż w czasie jego misji niebezpieczeństwo mogło przyjść z każdej, nawet najbardziej nieoczekiwanej strony. Gdy wzrokiem prześledził szeroki łuk padającej przed nim strzały, było już za późno. Z impetem wypadł za zakręt, prosto w zasadzkę. W tym momencie pociski z łodzi sięgnęły bandytów. Pobliskie drzewa i krzewy zasypane zostały drewnem i metalem, utrudniając napastnikom celne oddanie strzału. Mimo wszystko, dwie z kusz szczęknęły. Koń gońca ugodzony bełtem, stanął dęba, zrzucając jeźdźca na ziemię.

W tym momencie, łódź z hukiem przybiła do brzegu. Wysadzona na ląd drużyna od razu ruszyła ku drzewom, odpowiadając na wraży ostrzał. Nagle, gdzieś z tyłu rozbrzmiało ciche jęknięcie. Sigmaryta padł na kolana. Na jego twarzy malował się dziwny spokój, jakby spoczął tam tylko na chwilę, do modlitwy. Z uniesionych w natchnionym uśmiechu kącików ust pociekła stróżka krwi. Po chwili na jego szatach rozkwitł szeroki, szkarłatny kwiat. Ciało bez ruchu opadło na ziemię, ukazując szeroką ranę wylotową na plecach.

W tym czasie na trakcie trwała zażarta walka. Poturbowany goniec mierzył się z najsprawniejszym z nieznanych przeciwników. Ten, trzymając w dłoniach rapier i lewak, kąsał go szybkimi, precyzyjnymi atakami. Nim zdążył jednak zakończyć żywot posłańca, pozornie znikąd wypadł Karl, mierząc do niego z pistoletu. Szermierz zareagował błyskawicznie, w dwóch szybkich krokach znalazł się za gońcem, zasłaniając nim linie strzału. Żołnierz zaklął i ruszył do walki wręcz. Mimo dwóch przeciwników mierzących się z szybkim przywódcą bandytów, nie byli w stanie zyskać przewagi. Ostrze rapiera poruszało się niczym ciekłe srebro, zaś ciało mężczyzny było niczym wiatr, unikający wszystkich pozornie idealnie wyprowadzonych ciosów. Reszta napastników w tym czasie skutecznie zajmowała uwagę pozostałej drużyny. Cała grupa wydawała się idealnie wyszkolona i zgrana. Z pewnością nie byli to normalni banici. Świadczył o tym też idealnie wykonany, drogocenny oręż i rynsztunek, którym dysponowali.

W końcu przywódca dopiął swego. Goniec z rozciętą tchawicą padł na piach traktu. To szybkie, kończące starcie pchnięcie, nie pozostało jednak bez konsekwencji. Karl wykorzystał daleki wypad przeciwnika, by wbić własną broń głęboko w trzewia przywódcy. Gdy zwycięsko naparł na klingę, znieruchomiał. Zakrztusił się krwią, opluwając brodę i zbroję. Lewak przeciwnika z niewiadomych powodów tkwił głęboko pod jego żebrami. Obaj przeciwnicy złączeni w śmiertelnym uścisku padli bez ruchu na ziemię.

W końcu udało się powalić ostatniego z napastników. Żaden z nich nie dał się schwytać, rzucając się nawet po rozbrojeniu z furią do walki.

Przeszukanie zwłok gońca pozwoliło odkryć zapieczętowane w tubusie pismo:


Podobne pergaminy znaleźliście przy zwłokach przywódcy bandytów. Wszystkie pisma świadczyły o dalszych posunięciach wrogiej armii i upadku twierdz i miast w pobliskich prowincjach. Wyglądało na to, że znajdujący się na wschodzie Ostermark również bronił się ostatkiem sił, napotykając w walce opętanych mroczną magią żołnierzy imperialnych.

Poza skradzionymi papierami, u przywódcy napastników odnaleźliście też damską, niegdyś zapewne perfumowaną, chustkę z niepozornym symbolem ciernistej róży. Obecnie była jednak pobrudzona i pachniała męskim potem. Resztkę ich dobytku stanowiły pękate sakwy, wypchane sumarycznie równowartością czterdziestu koron.

Na miejscu nie było już nic więcej do zrobienia. Istniała też szansa, że pojawią się tam prędzej czy później współpracownicy zabitych. Należało ruszyć w dalszą drogę.

Po dwóch dniach żeglugi trafiliście na opuszczony punkt sygnalizacyjny zajmowany zapewne wcześniej przez strażników dróg. Wieża przesyłowa zdawała się zniszczona, a drewniana, dwupiętrowa strażnica stojąca na małym wzniesieniu nieopodal opuszczona. Wedle towarzyszących wam flisaków, najbliższego, zdradliwego kawałka rzeki nie dało się przepłynąć nocą, postanowiliście przenocować więc tutaj. Piec w strażnicy nadal był sprawny, tak jak i reszta znajdujących się w środku sprzętów. Jedynie skomplikowana wieża, która zapewne jeszcze niedawno służyła do przesyłania wiadomości z centrum Imperium, była całkowicie zniszczona. Odłamki potężnego lustra sygnalizacyjnego nadal porozrzucane były po pobliskiej polanie.

Postój okazał się dobrym pomysłem. Zaraz po przycumowaniu do brzegu rozpętała się bowiem potężna burza. Gęsta ściana deszczu runęła na szumiący w potężnych podmuchach wiatru las. W oddali słychać było ryk łamanych na wietrze gałęzi i pni. Wyjący opętańczo żywioł wzburzył też powierzchnie wody. Podmuchy raz po raz uderzały w zmarszczoną taflę, kołysząc groźnie stojącą przy brzegu łodzią.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 13-02-2010 o 16:49.
Tadeus jest offline