Otto był zaskakująco spokojny, jak na człowieka któremu w każdej chwili groziła śmierć. Nawet wściekły wojownik Khorna, który wtargnął do ich baraku i wrzaskiem poderwał ich ze snu, nie był wstanie go zdenerwować. I tak miał szczęście. Khornici do tej pory nie zauważyli iż na jego piersi znajduje się runa Shyish. I dobrze, biorące pod uwagę stosunek krwawego boga do magów. No, zawsze mogło być gorzej- pomyślał-To mogli być wyznawcy Nurgla.
Mimo wszystko, Otto nie porzucał myśli o ucieczce. Alternatywą była niewolnicza praca aż do śmierci, albo przyłączenie się do sił chaosu. Ta ostatnia opcja w ogóle nie wchodziła w rachubę. Kapituła Ametystu była dla niego wszystkim i wiedział że prędzej zginie niż zdradzi swoich braci. Czekał tylko na odpowiedni moment. Postanowił że po dzisiejszym dniu pracy pogada z swoimi współwięźniami i postara się wraz z nimi wymyślić jakiś plan. Wiedział że teoretycznie mógłby uciec teraz, tak daleko na północy mógł bez żadnego problemu wyczuwać wichry magii. Mógł spróbować przedrzeć się przez sługusów Khorna z pomocą swojej magii, ale sam nie dałby rady uciec daleko. Jego jedyną nadzieją była współpraca z innymi więźniami.
Nagle nagły hałas zwrócił jego uwagę. To jeden z elfów, z którymi był uwięziony, w nagłym przypływie siły przeciął łańcuch z pomocą swojego kilofa i rzucił się do ucieczki. Otto podziwiał zarówno jego odwagę, jak i głupotę. Był bardzo ciekaw jak daleko uda mu się uciec bez broni i z całym obozem na karku. Jedno trzeba było wojownikom chaosu przyznać: potrafili walczyć. Z drugiej strony- pomyślał sarkastycznie- przynajmniej wojownicy Khorna będę zadowoleni. Zawsze przyda się jeszcze jedna czaszka dla tronu czaszek. Sam postanowił zająć się pracą i nie zwracać na siebie uwagi, przynajmniej do chwili gdy będzie gotowy walczyć.
__________________ Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli |