Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-02-2010, 17:48   #41
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Początkowo wszystko przebiegało normalnie. Broch stawiał zrozumiały opór, ściskając kurczowo swoje cenne zawiniątko, Sroka bezlitośnie obciął mu palec, pokazując mu że może zrobić z nim niemalże wszystko. Ale potem zaczęły dziać się coraz dziwniejsze rzeczy. Najpierw tajemniczy pakunek poparzył Hermana. Niezależnie od tego, co to było, rozgrzało się do tak dużej temperatury, że wypaliło dziurę w woreczku, świecąc jaskrawym, zielonym światłem. Sam poparzony zaczął zaś śmiać się szaleńczo.

-Przybądź Panie!- Krzyknął zleceniodawca grupy.

Nathan obawiał się, że to może być jakiś magiczny przedmiot, jednak nie podejrzewał że takie mogą być skutki jego użycia. Potem już wszystko działo się bardzo szybko, ale mimo to z brutalną szczegółowością. Ogromne istoty, nie podobne do niczego, co mężczyzna kiedykolwiek widział, rozrywały na strzępy banitów. Niezależnie, czy próbowali walczyć czy uciec, to bestie były górą.

Konwojenci oraz Sroka, jedyni ocaleni obcy którzy jeszcze żyli, oparli się plecami o powóz, obserwując rzeź, która, swoją drogą, nieco przypominała tę widzianą we śnie przez większość z nich. A teraz pojawiła się istota, która najbardziej ich zaniepokoiła. Rogata bestia wyraźnie rządziła w tej grupie. Wyglądało na to, że Broch wyznaje bogów Chaosu, a słowa, jakimi pozdrowił monstrum, tylko to potwierdzały. Następnie, gdy Sroka zaatakował zbliżającego się do nich potwora, ten bez żadnego problemu zabił go, w mało przyjemny sposób.
Herman chciał śmierci swoich pracowników, to oczywiste. Mieli go bronić, a tego nie zrobili. Fakt, że nie mieli najmniejszych szans nie zwalniał ich z obowiązków. Ale po co zatrudniał ludzi, skoro mógł przyzwać kilka takich bestii, czających się w krzakach i pilnować jego bezpieczeństwa? Redips nie miał pojęcia o mistycyzmie, okultyzmie czy magii, dlatego było to pytanie, na które nie był w stanie sobie odpowiedzieć.
Stwór o koziej głowie zbliżył się do grupki konwojentów, ale nie zabił ich, nawet nie próbował. Wskazał tylko ręką kierunek, w który najwyraźniej chciał, żeby się udali.

Gdy stwór zniknął, zabierając ze sobą Brocha, jeszcze przez chwilę wszyscy stali w osłupieniu. Pierwszy ruszył się niziołek, bardzo martwił się o życie swojego kuca.
- Co to do cholery było?- powiedział niepewnym głosem Nathan, bardziej żeby usłyszeć swój głos, niż dla odpowiedzi. Nigdy nie spotkał stworów chaosu, a już na pewno nie przypuszczał, że przeżyje kiedykolwiek takie spotkanie. Szybko jednak wrócił do siebie. Najpierw podniósł swoją broń z ziemi, a następnie jego wzrok spoczął na strzępkach woreczka ich "byłego" pracodawcy. Po chwili wewnętrznej walki podszedł i podniósł ostrożnie to, co jeszcze niedawno poparzyło Brocha. Nie wiedział, jak to działa, ale nie zamierzał nikomu tego oddawać. I to głównie dlatego, że nie wiedział, co to jest i jak cenne to jest.
Następnie trzeba było przeszukać ciało Sroki, pewnie nie miał przy sobie złota, ale Nathan po cichu liczył na jakieś przydatne przedmioty. No i, oczywiście, na jego głowę. Zdjął pelerynę banity i zawinął w nią obciętą uprzednio głowę. Nie było to trudne, wszak szyja była prawie całkowicie rozpruta. Mężczyzna nie przyglądał się zbytnio ciału bez głowy, samemu zawiniątku zresztą również. Co prawda, głowa jeszcze krwawiła, ale była to jedynie niewielka plama, owinięcie drugą peleryną załatwiło problem natury estetycznej. Ostatecznie przywiązał prowizoryczny worek do paska torby tak, żeby nie rozwiązał się przypadkiem podczas podróży. Gdy zrobił już to, co trzeba było, odwrócił się na chwilę, spoglądając na resztę, po czym ruszył w kierunku wskazanym przez kozłogłowego potwora.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline