Nie było mowy o walce, gdy dwóch strzelców zbilżyło się do niego. Zrezygnowany, opuścił topór.
Z odrętwienia wyrwał go dopiero krzyk, a potem śmiech Brocha. A potem? Potem w zasadzie nie powinno się wydarzyć. Koziogłowy stwór z koszmary wyszedł z lasu, otoczony wilkopodobnymi stworami, które rozszarpały bandytów.
Sroka spróbował walki, odważnie, głupio i szybko zakończył swój marny żywot. Guini podniósł topór, machnął na próbę.
Broch bełkotał do stwora bez sensu, gdy ten podszedł do nich i wskazał na trakt, jego ryk niósł się po lesie jeszcze chwilę gdy zniknął wraz z Brochem.
Może i to byłby koniec dziwnych zdarzeń ale wtedy Nathan uciął głowę Sroce. Guini chciał coś powiedzieć ale zrezygnował.
Nie było mowy o jeździe dyliżansem, konie leżały rozszarpane. "Oprych" ruszył traktem w stronę wskazaną przez potwora. Guini poszedł zobaczyć do niziołka, który szukał swojego kuca. Z pytająca miną spojrzał na Tupika, a potem na trakt.
-Ruszymy razem przyjacielu?
__________________ Czy ja lubię poziomki? |