- Pięć stopni w lewo. Wiatr stały. Ostrożnie młoda. - Stary łowca odczołgał się od dziewczyny.
Znajdowali się w opuszczonym budynku Gnieźnieńskiego domu kultury. Strzelec, nauczyciel i dwóch innych uczniów, a przed nimi w odległości około trzystu metrów szalał centaur. W swej furii demolował kosze na śmieci i kontenery w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Pod skórą pokrytą czarnym, końskim włosiem wyraźnie odznaczały się żebra. Ludzki tułw również był wychudzony. Widać, że bestia od dawna nic nie jadła co wywoływało u niej jeszcze większy gniew. Złote, zapadłe oczy płonęły żądzą mordu.
Gniezno znajdując się zarówno blisko Bramy jak i dżungli było często atakowane przez różnego rodzaju bestie. Nic więc dziwnego, że łowca zwany po prostu Kotem i jego trójka uczniów wybrała to miasto do szlifowania swych umiejętności walki z bestiami...
Max przez lunetę karabinu dokładnie widzisz postać centaura. Jest na linii strzału. Jeden ruch i jego marna egzystencja zostanie nareszcie zakończona.
W tym samym czasie Paweł stał oparty o ścianę przy wejściu do pokoju. Tym razem przewrotny los rzucił Cię do nowej grupy łowców. Miałeś nadzieję na zarobienie przyzwoitej kasy i być może ustatkowania się, choć w to ostatnie sam nie wierzyłeś. Teraz przyglądałeś się opuszczonej klatce schodowej kurczowo trzymając karabin w rękach. Kto wie co może się pojawić w tym miejscu?
Gdy samochód mijał fasadę sklepu jubilerskiego ,,Diament" front budynku nagle się zapadł obsypując pojazd chmurą pyłu i odłamków. Chwilę później podobny los spotkał fragment asfaltu pod kołami starego Nissana Navarry. Dwie postacie wypadły na zewnątrz klnąc na czym świat stoi. Velden chwycił hak doczepiony do wciągarki z przodu maski i ruszył przez gruzowisko szukając punktu zaczepienia. Gdy obwiązywał linę wokół stojącej jeszcze latarni Chmura wsiadł za kółko wozu i włączył maszyne. Kilka chwil zajęło mechanizmowi naciągnięcie linki i powolne wyciągnięcie wielkiego samochodu z dołu. Towarzysze widząc gruzowiska zaczęli poważnie zastanawiać się nad zbadaniem ich dogłębniej. Wszak w ten sposób się poznali - przeszukując ruiny w poszukiwaniu cennych drobiazgów. Zawód dobry jak każdy inny, a potrzebny w obecnych czasach. W opuszczonych budynkach kryły się relikty przeszłości, za które można było dostać dobrą cenę w większych miastach. Kusiło to wielu, lecz tylko nieliczni żyli wystarczająco długo by coś sprzedać. Ruiny same w sobie były śmiertelną pułapką, nawet nie wspominając o licznych potworach je zamieszkujących. Ale ten teren wydawał się bezpieczny, a jeśli ich przejazd wywołał takie zniszczenia, znaczy to, że dawno tu nikogo nie było. Taki stan rzeczy obiecywał jedno - cenne fanty.