-Co to do cholery jest? - powiedział Cyrus wpatrując się w karteczkę. Po chwili dodał - Wygląda jak współrzędne.
Popatrzył na ich żółtego dowódcę.
- Zameldować o tym? - i gestem poklepał radio. W obozie
- Co ma być do kurwy? Przychodzimy im z pomocą, a oni nas wysyłają do dżungli żebyśmy liczyli bambusy? Kurwa! Gdybym wiedział że tak będzie wyglądała praca komandosa, poszedł bym na pilota. - dał wyraz swoim emocjom. Stanowczo nie podobał mu się pomysł sierżanta.
- Jebać to. Idę zajarać trawkę, idzie ktoś ze mną? - splunął i wyszedł z namiotu nie czekając na odpowiedź towarzyszy. Szybko upatrzył sobie przytulne miejsce w cieniu, pod niewielkim bananowcem. Rozejrzał się dookoła. Mogli mu zakazać palić na obwodach, w Okinawie ale w dżungli żołnierze robili prawie co chcieli. I często przymykano rzeczy na palenie. To też Cyrus nie ukrywając się specjalnie szybko uwinął niewielkiego skręta z resztek marihuany i zapalił go energicznie błyszczącą, srebrną, amerykańską, benzynową zapalniczką.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |