Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-02-2010, 10:15   #4
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Nie macie na mnie rady. Ja zawsze pamiętam wszystko. Mam na to swój tajemny sposób. Zaraz wam wytłumaczę.
Rozwała obserwował zza przymkniętych powiek nagie ciało leżącej obok niego kobiety. Otaczał ich lekki zapach seksu, alkoholu, spoconych ciał i czegoś jeszcze, czego nie rozpoznawał. I w samym tego środku, te unoszące się z każdym oddechem sutki, które wczoraj widziało przeszło z czterdzieści osób. Taa. Ale tylko on jeden je wczoraj gryzł.
Chyba tylko on.
Nawet teraz po kilku godzinach snu czuł, jak zamiast łba miał opróżnioną butelkę po jakimś miejscowym sikaczu. W jego stronach mówi się na to wypierdolony kac.
Otworzył oczy, usiadł na łóżku i ogarnął wzrokiem pomieszczenie. Ubrania rozrzucone w nieładzie, kilka butelek walającej się po ziemi, jego nóż wbity w ścianę i przykrywające ich brudne koce.
Nie miał teraz na to wszystko sił. Położył się znów. Wczorajsze dźwięki wciąć atakowały jego głowę.
- Chuj by to.. - wysyczał. Dobry komentarz na poranki takie, jak ten. I jeszcze coś nieznośnie upijało go w plecy. Resztką sił przychylił się na bok i wyciągnął przedmiot spod siebie.
Stanik. No jasne.
Tej nagłej zmiany pozycji nie wytrzymało już jego skołatane ciało. Z hukiem upadł na ziemie i z powrotem wpadł w coś na pograniczu snu a jawy.
Słyszał, jak kobieta, chyba miała na imię Sherry, tak Sherry, wstała, przeklęła pod nosem, ubrała się i wyszła. Ohh, tak kończą się te romantyczne wieczory.
Kilka godzin, a może minut później Rozwała zwlekł się ze swojego barłogu. Ubrał spodnie i stanął przed rozbitym lustrem.
O to mój sposób, czyli powiedz mi, co robiłeś wczoraj.
Najpierw obejrzał swoje ręce. Knykcie na jednej z nich miał nieco zdarte. Czyli ktoś mu się wczoraj napatoczył. Spojrzał na swoją twarz. Dolna warga była rozcięta. Więc tamten zaczął. Jego łokcie były lekko obdarte. Czyli nie jeden raz się zachwiał, zanim dotarł do tego pokoju. Przetarł oczy i odwrócił się do potrzaskanego szkła plecami. Na barkach miał kilka krwawych szram po długich, kobiecych paznokciach. Tak. Tego akurat mógł się spodziewać. Podszedł do ściany i wyciągnął z niej nóż. Nie był upaćkany krwią. Więc bójka się nie przedłużyła. Rozejrzał się chwilę po pokoju w poszukiwaniu kamizelki, gdy ją wreszcie znalazł wygrzebał z wewnętrznych kieszeni magazynki. Ich ilość się zgadzała. Uśmiechnął się sam do siebie. Nie strzelał się z żadnym kretynem po drodze. Szkoda byłoby pocisków.
Jego wzrok powędrował do futerału po gitarze, opartego o ścianę. Pamiętał, że wczoraj z Gorzałą dali niezły koncert. Tylko, czy ktoś mu kurwa powie, skąd wytrzasnął gitarę? Bo chyba nie sądziliście, że trzyma coś takiego w tym pudle, co? Ostatni instrument rozwalił na głowie jakiegoś pajaca, z trzy tygodnie temu. Do tej pory nie kupił nowego.
Otworzył obity skórą futerał i zajrzał do środka. Wszystko było na swoim miejscu. Na szczęście.
Zebrał graty, ubrał się w końcu i ostatni raz spojrzał w lustro.


Sami kurwa jesteście wieśniakami. A wasza matka połyka litrami.

Wyszedł na zewnątrz. Słońce pustyni oślepiło go.
Wszedł w mały tłumek pasażerów, czekających na kierowcę. Jego brat bajerował już tamtą panienkę. Ten kretyn nie mógł być gorszy. Zresztą. Pierdoliło go to. Chciał już tylko stąd odjechać.
- Więc gdzie jest ten zajebany kierowca i jego kretynowóz?
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.

Ostatnio edytowane przez Lost : 25-02-2010 o 14:34.
Lost jest offline