-Cheetosy! - Krzyknął Gabriel i chwycił jedną z paczek.
"Mniam!"
Otworzył i szybko odrzucił. W środku roiło się od robactwa. -Dobra, daruję sobie przekąskę. -mruknął zniesmaczony.-Więc co teraz? Sprawdzamy resztę domu? - Nie czekając na odpowiedź ruszył w głąb domu. Po obejrzeniu parteru wszedł na piętro.
"Boże, co za smród. Czuje jakby wyżerał mi mózg. Chociaż za wiele do wyżarcia to tam nie ma." -Piotr! Chodź tutaj! - Krzyknął, lecz zaraz zamknął usta. Ten smród wchodził wszędzie. Oczy łzawiły i miał odruchy wymiotne.
"Nie, to dla mnie za wiele."
Przebiegł przez piętro i uderzył łokciem w szybę jednego z niewielu okien. Odrobina świeżego powietrza dobrze mu zrobiła. -O taaak. - Szepnął zadowolony. Odwrócił się i zaczął przyglądać szczegółom korytarza. |