Dwie rzeczy panowie odnośnie postu.
Może powinienem wyjaśnić to wcześniej, ale uznałem że tak doświadczonym graczom takie wyjaśnienia nie będą potrzebne.
Tak jak napisał
Wojnar liczę na to, że choć w paru zdaniach odniesiecie się do wszystkich wątków poruszonych w poście:
- koszmar Uriela i bezsennej nocy Bartolomeo, pamiętajcie że mieszkańcy Rubieży dość mocno przejmują się takimi znakami;
- koszmarze i ostrzeżeniu Julii;
- prezent Tyberiusza;
- czy informujecie się nawzajem o kłopotach (Uriel o snach, a Bartolomeo o konflikcie z Tyberiuszem, czy uznajecie że są to wasze osobiste sprawy. Dlatego na początku pytałem o wzajemne zaufanie waszych postaci).
Co do ostatniego wydarzenia, to efektu zaskoczenia i tak nie będzie takiego jakby mógł być na żywo, więc w postach możecie się odnieść i opisać następujace fakty.
Wasi siepacze eskortują w stronę obozu cztery postacie. Trzech z nich to ewidentnie wojownicy. Ubrani w luźne tuniki i turbany, przy pasie mają po dwie szerokie szable. Ich twarze zakrywają chusty.
Czwarta postać to wysoki mężczyzna o surowych rysach twarzy. Ubrany w krwistoczerwony płaszcz z szerokim kołnierzem z czarnych piór oraz mankietami w podobnym stylu. W rękach niesie coś co wygląda jak dziecko zawinięte w becik. Przedstawia się jako Abdul Hadi, poseł jak sam mówi "Bractwo Czerwonego Sierpu", niezależnego klanu ze wschodu.
Na razie opiszcie tylko wasze reakcje i czy przyjmujecie posła, czy raczej niekoniecznie.
To oczywiście dzikoklanyta także zaproszony na ślub dona. Twierdzi, że widząc z daleka wasz obóz postanowił poprosić o nocleg. "Razem wszak bezpieczniej, prawda?" - ni to stwierdza ni pyta poseł.
Nie musicie go przyjąć, gdyż wiadomo że z dzikoklanytami różnie to bywa.
Tym bardziej, że ani wasze postacie ani nikt ze świty nie słyszał o takim klanie.