Cholera. Ja to po prostu uwielbiam. Kocham, jak żadną z tych kobietek na popieprzonych pustkowiach.
Stał obok jakiegoś kolesia, którego chyba pierwszy raz widział na oczy, gdy Gorzała kiwnął na niego głową. Zaczyna się. Jak słodko. Jak smak krwi w ustach.
Tamten chyba wyczuł, co się święci, zresztą smród wódy bijący, od jego brata, mógł wyczuć i znokautować nawet dwugłowego kangura. Zaczął nerwowo wyciągać swoją tłustą szyje w kierunku, tamtej laseczki wywlekającej półżywego gościa z bagażnika. Widocznie chciał zająć miejsce w pierwszym rzędzie, tego niewątpliwego przedstawienia. Będzie, jak w tych starych kinach. Krwawo i z zacięciem na gangsterkę. - Ej, Ty. - Rzucił do tamtego Rozwała. Koleś otaksował go niechętnym wzrokiem. Dopiero teraz grajek mógł mu się przyjrzeć dokładniej. Tamten wyglądał, jak gruby świniak, który jakimś cudem spierdolił ze swojej zagrody w poszukiwaniu jeszcze większego koryta. Wielkie, ciemne plamy potu pot pachami koszuli, poplamione spodnie i sadło wylewające się znad paska.- Wracam tu za kilka sekund. Zaopiekuj się moją gitarą. - Powiedział, przeciągając gardłowo "Errr". Nieporęczny futerał tylko by mu zawadzał.
Szybkim krokiem dołączył do brata. Poprawił pistolet za paskiem, włożył dodatkowy magazynek do kieszeni spodni, a rozłożoną finkę wyuczonym ruchem schował za rękaw koszuli. - Gorzała, włączyła mi się opcja.
- Jaka zaś opcja? - Brat wyszczerzył się do niego krzywo. - Najebania najbliższemu frajerowi w okolicy.
Tak, tak. Ten tekst ściągnął z jakiegoś filmu.
Ostatnio edytowane przez Lost : 03-03-2010 o 20:32.
|