Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-03-2010, 17:55   #206
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Co się stało z moją córką?? – Stiller powtórzył bezwiednie po Dagmarze. Tu nastąpiła chwila zadumy. Później stary hermetyk podjął rozmowę, ale ton jego głosu był już inny. Mocniejszy. Pewniejszy.

- Wy ze szpitala przybyliście. – Starzec potoczył po zebranych wzrokiem. – Czuć od was jego smrodem.

- Głupiec. – Lucjan warknął na Adriana i chwycił w zęby księgę, którą mag przed chwilą odłożył. I nie czekając na nic pies wybiegł z biblioteki.

- Mogłem się domyśleć, że on was przysłał. Nic nie może opuścić murów szpitalnych bez zgody Breslauera. – Starszy człowiek oskarżycielsko skierował palec wskazujący lewej ręki w stronę magów. A wokół jego prawej dłoni zaczęła gromadzić się energia. Każdy to czuł.

- Chodu!! – Głodniok pociągnął za rękaw Dagmarę. Adrian już kierował się w stronę drzwi.
- Lucjan!! – Hermetyk nie rozumiał zachowania przyjaciela.

Zgromadzoną energię stary hermetyk posłał w stronę uciekających magów. Grzesiek zdołał osłonić przed impulsem O’Sullivan. Ale musiał nieźle oberwać, gdyż rzuciło nim o ścianę. Z ust i nosa popłynęła krew.

- Ja go zatrzymam. Uciekaj. – Eutanatos wyszeptał do hermetyczki, która pochyliła się nad nim.

Na szczęście dla magów, starcze ciało poważnie ograniczało Stillera.

- Idź. No idźże. – Grzegorz krzyknął na Dagmarę, która wyraźnie się ociągała. Stiller powoli zbliżał się do leżącego Eutanatosa. Hermetyczka biegła już ile sił w nogach starając się dogonić swojego kolegę i jego psa, sprawcę całego zdarzenia.

Grzegorz Głodniok spowolnił na tyle starego człowieka, że dwoje hermetyków i pies zdołali wydostać się z domu, opuścić ogród i udać się z powrotem do szpitala.

A Eutanatos? Droga ku Wstąpieniu trwa niezmiernie długo. Jeżeli nie w tej powłoce cielesnej, to w innej być może magowi uda się jeosiągnąć. Grzegorz będzie musiał poczekać na kolejne wcielenie.

***

- Co to kurwa niby było?? – O’Sullivan usiłowała złapać choć trochę powietrza po morderczym biegu. – Co ten głupi kundel wyprawia? – Lucjan przezornie schował się za plecami Adriana, a hermetyczka, gdyby mogła zabiłaby go wzrokiem.

- Ja,… - Adrian bezradnie rozłożył ręce. Sam był zaskoczony zachowaniem przyjaciela. Lucjan położył na ziemi swoją zdobycz
- Księga. – oznajmił kategorycznie.

Adrian ponownie wziął do ręki dzieło rodziny Stiller. Ale kartki nadal były puste.

- Patrzysz, ale nie chcesz widzieć. – Lucjan zamerdał ogonem i ruszył w stronę murów szpitala. – Na co czekacie? Ruszcie się. – Ponaglił ich.
Pokój był takim, jak go zostawili. Tylko, że teraz księga rzucała delikatną poświatę, która sprawiała, że świat nie był już taki czarno-biały. I jeszcze jedno się zmieniło. Byli tu tylko we dwoje, no w trójkę, jeżeli liczyć psa.

- Otwórz księgę. – Polecił Lucjan. – Otwórz i poczytaj.
- Ale tam nic nie ma. – Adrian się zapierał.
- Pokaż to. – Dagmara otworzyła dzieło Stillingów na pierwszej, losowo wybranej stronie. Rzeczywiście, karta była pusta. Hermetyczka ze zdziwniem zamrugała powiekami. Na pustych, białych kartkach zalśniły litery, ale bardzo delikatnie. O’Sullivan musiała zmrużyć oczy, żeby cokolwiek przeczytać.
- Hnjbciudhipdkkndssmdfknfuhdbfalwbfcx – dukała bezkształtny zlepek liter.

Lucjan podkulił ogon, położył uszy po sobie i cofnął się za Adriana. Zaczął cicho warczeć. A pani prawnik dalej składała literki. Nagle z sufitu posypał się kurz, ściany zadrżały. Coś z ogromnym impetem uderzyło w ścianę przed nimi i przebiło ją. Gruz i cegły posypały się na magów, ale chwilę później, zupełnie jak film puszczany do tyłu, tą samą drogą wróciły na swoje miejsce, kurz zresztą też. Przed Przebudzonymi stał Ernst Breslauer. Twarz miał poharataną. Zaschła krew za uszami i na czole tworzyła odrażające obrazy, niczym Sąd Ostateczny Hansa Memlinga.



- Księga!! – wykrzyczał, a jego twarz wykrzywiła się bólu. – Księga!! – Wydyszał ponowie. – Oddajcie mi księgę. Inaczej… - Tu przerwał, a ze ściany, tej która chwilę wcześniej wybuchła, wyłoniła się postać Madaleny Sośnickiej. Jej pierś unosiła się w płytkich oddechach, a twarz co chwilę przeszywał grymas bólu.

- Księga za jej życie! – Breslauer odetchnął głębiej. Dagmara przestała na chwilę literować.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline