Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-03-2010, 12:11   #6
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Marie była oszałamiająca. Dosłownie. Bran z niemałym podziwem przysłuchiwał się potokowi jej słów. Sam nie był zbyt utalentowany w tym kierunku i swoboda z jaką dziewczyna składała rymy zaimponowała mu. Po za tym Marie była zabawna w swej spontaniczności. Rycerz był przyzwyczajony do bardziej powściągliwego zachowania kobiet, takiego jaki prezentowała Megara, która choć od razu przeszła na „per ty”, to jednak dało się wyczuć w jej słowach pewną rezerwę, a może było to podszyte melancholią zagubienie ? W każdym razie rycerz znalazł się w swoim żywiole. Dwie nowo poznane damy potrzebowały pomocy, a on czuł się w obowiązku pomóc. Tym razem był to jednak przyjemny obowiązek. Uśmiechnął się szczerze do poetki.
- Twe tobołki wezmę chętny,
w zapłacie za uśmiech piękny.

Schylił się by wziąć bagaże.
- Na tym jednak obawiam się kończą się moje umiejętności rymowania. Niestety los poskąpił mi w tej kwestii talentu, ale pozostaje pod wrażeniem Twojego Marie. Bard w podróży to prawdziwy skarb.
Skłonił się dwornie przed dziewczyną pobrzękując rondlami, co nieco zepsuło efekt, by zaraz odwrócić się na słowa Megary.
- Oczywiście. Tim idź do zajazdu i pomóż Lady Meg zabrać jej konia i rzeczy. – zwrócił się z poleceniem do chłopca.
- Racz wybaczyć Meg, że nie udam się tam razem z Tobą, ale z pakunkami Marie trochę nieporęcznie. Mój przyboczny to zmyślny chłopak i silniejszy, niż wygląda.
Nieco później gdy już szli w stronę kwatery zagadnął.
- Widziałem u gospodarza zajazdu jakoweś mapy. Ponoć zostawił je pewien kartograf nie mogący inaczej uregulować rachunku za nocleg. Sądzę że ów gospodarz Gern nie będzie miał nic przeciwko, byśmy rzucili na nie okiem.
Gdy dotarli „Pod Łeb Tura” Bran czując się w obowiązku gospodarza wynajął alkowę i zamówiwszy miejscowy, dość słaby cydr po chwili przyniósł sporą mapę przedstawiającą wybrzeża Morza Spadających Gwiazd.
Wodząc palcem po mapie wskazał dwa punkty.
- Jesteśmy tu, a powinniśmy dotrzeć tu … Dość daleko. Nie wszyscy posiadamy wierzchowce, co by skłaniało do podróży morskiej, choć z drugiej strony podróż statkiem nie będzie tania. Lądem trwałoby to ponad dwa miesiące. Drogą morską pewnie krócej.
Zastanawiał się na głoś, choć jak zdążył już się zorientować nie wszystkich interesowała marszruta.
 
Tom Atos jest offline