Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-03-2010, 20:17   #2
chudy
 
Reputacja: 1 chudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodzechudy jest na bardzo dobrej drodze
- Zróbmy lepiej listę rzeczy, jakie będą nam potrzebne. Na pewno przyda się odwiedzić jakiś sklep motoryzacyjny, potrzeba kilka części do Poloneza. A wy macie jakieś pomysły co poszukać, oprócz jedzenia? - Rafał popatrzył uważnie na kompanów. Czekał aż się zastanowią.

-Podrapał się po jajcach po czym rozejrzał się po otoczeniu z tym udawanym poważnym wyrazem twarzy. - Nie no trzeba by było ruszyć stąd gdzieś, nie można tyle czasu tu tkwić może coś lepszego się znajdzie albo i nie...Oprócz żarcia i czegoś co jeździ to brakuje medykamentów i może jakiejś lepszej broni, tego nigdy nie za wiele!

- Hmmm. - mruknął Antoni, niechętnie, jak to on. - A jakieś radio czy inne gówno, co gada. Nie wiemy kto jeszcze oprócz zdechlaków kręci się w pobliżu. Psy, znaczy gliny, znaczy policjanci - spojrzał wymownie na "Badyla" - mieli taki bajer w suce. Można było skrzyknąć inne psy, jak ktoś narozrabiał. Zwało się to chyba CD radio czy jakoś tak. Jakby było na baterie nie na prąd to mamy fajowo. Ale to chyba działa na baterie, no bo niby skąd prąd w samochodzie. Z baterii, co? Tylko chyba jakiś dużych? To może i tych bateriów powinniśmy poszukać, co? No i wodę i wiecie co, coli bym się napił. Takiej zimnej. I słodkiej, jak ... jak ... jak kilo cukru. A te medykamemenenty to ja nie wiem co to jest. Potrzebne? Jeśli tak to szukamy? Tylko gdzie?

- Hehe panowie weźmy to zapiszmy. - Wyciągnął mały bloczek pogniecionych kartek i nieudolnie naostrzony ołówek. - Antoni chodzi ci pewnie o CB Radio, no w sukach można by tego szukać tylko raczej komplety z bateriami nie dostaniemy bo to się podłączało do tego gniazdka w aucie...No wie cie o co chodzi tam się też to coś to fajek rozpalało, ale jakby znaleźć dobry akumulator to można podłączyć. Możliwe że jakiś sąsiad też miał coś takiego. Dobra ja to zapiszę. - Zaczął zapisywać wszystko co dotychczas wymienili: znaleźć prowiant, naprawić poldka, znaleźć medykamenty, większa siła ognia, jakieś radio. - No właściwie każdy wie czego nam trzeba, mogli byśmy jeszcze sprawdzić te najbliższe domy może jakiś skubaniec zrobił zapasy na czarną...właściwie to czerwoną godzinę. A jakby się na dwie grupy podzielić to szybciej byśmy to sprawdzili, aha właśnie potrzebuje jakiegoś młotka ale takiego fest albo gazrury jakiejś bo ten gnat jest za długi na budynki. Dobra kto ma jeszcze jakieś pomysły?

- Hmm... Akumulator mamy w motocyklu. W garażu. Co do opuszczenia tego miejsca, nie chciał bym go opuszczać. Jakby nie było zombiaki zaglądają tu rzadko, albo w małych grupach. Możliwe że zwabia je jakaś większa grupa ocalałych w innej części miasta. Co do zwiedzania sąsiednich budynków, nim tu osiadłem przeszukałem większość. Nic, kompletnie nic. Pościągałem tylko meble żeby przetrwać jakoś zimę. I co do rozdzielania, w sześć osób mamy większe szanse. Popatrzył na Niemca przy stole. A ty kolego powinieneś wypierdolić ten płaszcz, bo jak zombi Cię zahaczy, ja po Ciebie nie wrócę. - powiedział Rafał.

-Jo, wiem to. Dodałbym jeszcze wodę. Trzeba pić dużo wody a to co mamy to tyle, co kot napłakał. Można nie jeść, wiem coś o tym, byłem długo bezdomnym, lecz pić trza. Duże zbiorniki na wodę są nam potrzebne. takie, co by nie zaiwaniać co rusz do marketa. Tak se pomyślałem.

- Spokojnie. Policjantem już nie jestem. - Odpowiedział, wzruszając ramionami. Nie zabrzmiało to zbyt pewnie, ale nie miał dużo do stracenia. Rozejrzał się po obecnych, jakby czekając na jakiekolwiek komentarze. Po chwili przerwał milczenie, mówiąc - Przydałoby się coś na tyle cichego, by nie zwabił hałas tego "czegoś". - Splunął, jak zawsze, kiedy mówił o Żywych Trupach. Chociaż nigdy nie nazwał ich po imieniu. - Coś z tłumikiem może.

On ma racje panie niemiec weź i wywal ta girlanda z zadka bo jak cie jaki zachaczy to bydzie nie fajno. Wszyscy wiemy że pić trzeba ale wody to by się przydało nawet cysterną bym nie pogardził aż tak tu źle ale umył bym się w końcu bo pierwszej czystości to ja nie jest. - Chwila zastanowienia i schował te kartki do kapsy. - Po chuja nam plan pewnie i tak coś się zdubi, improwizacja jest najlepsza. - Stwierdził z całą stanowczości i szczerząc zęby. - No na wodę też by się co przydało, a tam spoko Badyl jak dla mnie możesz być kim chcesz ważne że nie tym workiem mięcha co wszędzie łazi...Nie wiem czy my jakiś tłumik w Polsce znajdziemy ale można poszukać albo granatem pierdolnąć w nich hehehe. Dobra to co robimy? Trzeba kajś ruszyć poszukać tego wszystkiego a ja pojęcia nie mam gdzie bo żem tu nie siedział tyle co wy.

Gabriel obudził się w końcu. - Ale o co biega? Bo nie czaje. Jakieś żarło i radio? Zjadłbym sobie coś. - mruknął - A od wody wolałbym wódę, albo browarka. Ruszamy? Przeszedłbym się bo mnie kulosy bolo. - Wstał i rozprostował nogi - Tyle się nachodziłem po Bawarskich górach, to teraz nie moge stracić kondycji, co nie?

To je dobre kurwa, flaszeczka trzy, o kurwa mać wódy to ja chyba od wieków w pysku nie miałem.A z tym tłumikiem to problem będzie od chuja bo to dawniej bez specjalnego pozwolenia dostać nie można było dostać.Słuchajta kurwa bo się kurwa powtarzać nie będę, dzielimy się na grupy, jedni szukają żarcia, bo to jest kurwa najważniejsze, a resztą, tu proponuje moją szanowna osobę i Rafała idziemy do jakiegoś sklepu z częściami do samochodu, musimy odpicowac naszego poldka. Ja już go zrobimy to będziemy mogli zapuszczać się dalej, więcej zapasów, wódy i spluw.

- No taa ale kaj my to znajdziemy na tych pierdolonych przedmieściach, wypizdów jakiś. Wszystko opendzlowane pewnie a sklepu motoryzacyjnego to raczej tu nie będzie co najwyżej tanksztela jakaś...ale i tak nie wiem, ma ktoś mapę?

Rafał podrapał się po twarzy i wyciągnął z plecaka leżącego koło jego nogi małe radyjko oraz akumulatorek. Potem wyjął jeszcze "Samochodowy Atlas Polski".
- Na ostatnich stronach powinny być plany co większych miast. Zerknijcie. Co do radia, mam tylko ten pipizdówek. Ale nie jestem elektrykiem, nie potrafię go odpalić. Zna się któryś z was na tym?

- Mnie tam niby coś elektroniki w zawodówce uczyli więc zerknąć mogę.Wyciągnął rękę po radyjko.

- A może by tak jakieś pokrętło spróbować przekręcić labo jaki pstryczek z napisem on czy off.

- Pamiętam, że niedaleko stąd, za ogródkami działkowymi był jakiś dyskont. Jak kimałem na altankach tośmy tam, pod marketem, naciągali jeleni na drobniaki. Na piwko, na żarcie, na to, co potrzebne. Ludzie gówno dawali, bo śmierdzieliśmy. No i na altankach można znaleźć zapasy. Właściciele trzymali tam sporo rzeczy. Byśta się kurwa zdziwili, co tam można znaleźć było. Nawet konserwy, butle z gazem, weki, żarcie dla psów, całkiem kurwa dobre, nawet radia turystyczne, telewizory. Dobrym łomem da się każdą prawie budę otworzyć, na tym się znam, chociaż tam nie kradłem, bo za blisko miejsca w którym spałem.. Po drodze do marketu można sprawdzić kilka altanek. A i studnie na działkach były. Woda w nich gówniana, ale jak się przegotuje pić się da. A i zdechlaków może będzie mniej. W pru chłopaków skoczymy i zobaczymy co się znajdzie. Rafał? Co ty na to? Działek pewnie nikt nie obrabiał. Jak wam się widzie taki plan, chłopaki? Czy za duże ryzyko. Wszedzie tam pewnie teraz krzaki i zdechlaki mogą się zaczaić. Ale, kurwa, gdzie nie mogą. - Antoni pogładził wymownie ukryte we własnoręcznie zrobionych pochwach dwie szerokie i solidne maczety. Niejeden zdechlak już poczuł ich ostrza na swojej czaszce.

- Taki kawałek to można piechty się skoczyć zawsze chciałem mieć swój ogródek na działce i gówno teraz przynajmniej przetrząsnę tylko dajcie mi jakąś siekierę bo jak inaczej drzwi otworzymy. Rusznice ppc tam raczej nie znajdziemy ale może coś ciekawego. Panowie że tak siedzimy i mamy jeszcze czas ma ktoś może trochę naboi dziewięć milimetrów?

- Ja mam łomik, to se poradzę z większością tych zamkniętych altanek. Nim się popierdoliło i umarlaki wstały, robiłem to tyle razy, ze nie powinno mi to sprawić problemów. Tylko te śmierdziele są jedynym problemem. Co do amunicji to chyba trza się bryknąć albo do jakiejś jednostki wojskowej, albo kurde, do pierdolnika, znaczy na komisariat. Bo to kuźwa nie Ameryka, tutaj broń nie leży chuj wie gdzie.

- A tam drzwi przywali się z partyzanta albo siekierą ładnie dupnie w zamek i nie ma a jak nie to oknem się wejdzie. Ameryka to nie jest ale jakaś jednostka wojskowa w Warszawie musi być przecież to stolica...była. Z nimi se rade damy o ile nas nie zaleją, jebnie się młotkiem ale taki fet półtora kilowym i z łba nie będzie co zbierać.

- I narobimy przy tym tyle hałasu, że zlezą się z całej okolicy. Gratuluję. - Mruknął pod nosem, wzrok swój przenosząc na sufit. - I jak wyobrażasz sobie wycieczkę do bazy wojskowej, co? Weźmiemy taksówkę, czy co?

- Jezu żartowałem...zresztą tak dużo hałasu wcale nie ma bez przesady. Tak zadzwonimy po taksówkę, przecież jasne że jak naprawimy tego złoma czy znajdziemy coś innego to trzeba do miasta się wybrać bo jakieś luksusowe towary.

- Jak łomikiem będę robił, to zaufajta mi, że nikt nie usłyszy. Nie raz, nie dwa sklep się obrabiało nocą, kiedy cicho było. Jeden na czujce stał, ja łomikiem robiłem i hałas nikogo nie budził. Więc zdechlaki chyba też nie powinny go usłyszeć. Ja bardziej to martwię się o te wszystkie krzaki na ogródkach. Przez lata nikt ich nie przycinał to tam las dziki będzie. Łatwo zdechlaka nie zauważyć. Oj łatwo. Ale mniej ich tam powinno być, bo altanki to gówno, nie schronienie. A i na badylach mało ludzi było. Nie wiem tylko czy przeczesywanie tych chaszczy ma sens, czy co dobrego tam znajdziemy czy same duperele nie warte zachodu. Bo to jednak altanki a nie kurwa wille.

- Antoni, masz świadomość, że to nie ma prawa się udać? Skończysz jako posiłek dla tych tam - Powiedział, głową wskazując okno, a raczej na świat, który za oknem się znajdował. Podszedł do niego i wyjrzał ostrożnie, jakby wyszukując jakichkolwiek znaków życia. - I właśnie, nigdy się tym nie interesowałem... Ale kiedy ostatnio mignął nam przed oczami ktoś, kto nie chce zjeść naszych mózgów, co? Myślicie, że WSZYSCY zginęli?

- My żyjemy. I mam zamiar przeżyć najdłużej jak się da. Nie stanę się żarciem dla tych ... tych .. tych..kurwa słów brakuje, by powiedzieć jak bardzo nienawidzę tych kutasów. Jakby mnie jakiś użarł to wpakujcie mi kulę w łeb - szybko, jak psu.

Strażak długo przysłuchiwał się rozmowie. W końcu wstał od stołu i ruszył w kierunku kuchni - Idę coś zjeść, napełnić manierkę i przygotować się do wyjścia - powiedział, podniósł jedną ze świeczek i zapalił ją jednorazową zapalniczką - Martwi mnie jedno. Co się stanie z naszą rezydencją, kiedy ją opuścimy. Mamy tu solidny kawał muru i bramy. Sam, zanim się tu zjawiliście odpędziłem kilku amatorów niezdobytych fortec. I byli od was o wiele bardziej mniej przyjaźnie nastawieni - Zniknął w ciemnościach kuchni. Potem dało się słyszeć tylko, otwierane drzwi do spiżarni.

-Ehhh - westchnął Antoni podnosząc się z miejsca. Jego ciemne włosy stały się spokojne, skoncentrowane. Zgasły w nich wszelkie obawy. - Ja tez pójdę przygotować broń i wyjściowy dres. Ten wojskowy. Meliny szkoda, lecz bez wody zdechniemy tutaj szybko. Musim się zorientować, co w trawie piszczy. A jeśli są gdzieś ludziska jeszcze jakieś. Jeśli gdzieś już ten syf się skończył? Warto zaryzykować, ale jak mamy się wynosić to musimy wiedzieć gdzie. Bez celu to cala wyprawa ma tyle sensu, co gadanina polityków przed zarazą. Ja zrobię tak, ja uradzicie, a na razie idę się szykować do wyjścia na zewnątrz.

-To gdzie w końcu idziemy? Mówcie bo mnie głowa już boli od tego pierdolenia. Ja bym odpuścił działki, znajdziemy tam najwyżej parę konserw i innego syfu. A chałpy też musimy pilnować bo jak nam zrobią wjazd na chatę to przejebane, na ulicy z trupkami spać będziemy, może ktoś zostanie i przypilnuje? Róbta co chceta, idę pogrzebać w radyjku i się przygotować, nara.

Zakasłał sobie i po dłuższym namyśle spojrzał po ludziskach i mówi. - Że działek sprawdzać dużego sensu nie ma, patrząc na to logicznie bunkry tam raczej nikt nie zrobił a ryzyko jest dość bo tam las już będzie jak wspomniał Antoni. Rafał miejmy nadzieję, że się nikt nie wpieprzy to tej twierdzy jak pusta zostanie zresztą dawno tu nikogo normalnego nie było. - Wstał z zola i mówi z taką powagą w głosie. - Trzeba się zebrać i ustalić to w końcu bo siedzieć tu ni chu chu... Ja proponuje skoro poldek nie działa trzeba obadać co padło żeby wiedzieć czego szukać. Potem się przygotować szybko i ruszyć. Miasto nam tylko zostaje więc trzeba zabrać ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy bo w jeden dzień się nie wyrobimy. A po drodze na pewno jakąś kryjówkę na pewno znajdziemy jak za dużo się wychylać nie będziemy. No to ja sobie to tak wyobrażam, to ja się idę odlać a potem do garażu tego poldka zobaczyć. - Powiedział po czym ruszył przez drzwi w stronę łazienki jeszcze zahaczywszy o kuchnię żeby manierkę napełnić.

Dokładnie obejrzał sobie każdego. - O co wam chodzi? Nie rozumiem. Włamujemy się, zabieramy co można i spadamy. Przyjdzie zombiak to sie go lutnie z kuszy i koniec. Was? Poldka? Aha. Poloneza. Moglibyśmy poszukać części do tego złoma. Proponuję rozejrzeć się także po medy...mady...no lekarstwa no. Dlatego proponuję znaleźć jakiś szpital albo chociaż weterynarza. - Powiedział i wstał od stołu. - Ich bin hungrig. Ich werde etwas zu essen und dann habe ich trainiert Schießen mit einer Armbrust. Znaczy sie.... Ja coś zjeść a potem postrzelać z kuszy do puszek. - Ruszył do spiżarni po jakąś konserwę i zabrał kuszę. Poustawiał puszki na stoliku i z ok. 3 metrów strzelał do nich.

Strażak wracał przez pokój przy którym siedziało jeszcze kilku mężczyzn, z plecakiem w którym znajdowało się niewielki zapas jedzenia i amunicji - Dobra. Pójdziemy na te domki. Ale musimy się trzymać blisko siebie. Antek pójdzie przodem, bo zna teren. Poprowadzi nas. Wyszykujcie się, zróbcie zapasy, wyśpijcie się. Wyruszymy jutro o świcie. Nie wiemy ile zombiaków tam będzie więc oczy szeroko otwarte. To czego nie zabierzemy ukryjemy na strychu, i wykręcimy z poloneza oponę, żeby nikt go sobie nie przywłaszczył pod naszą nieobecność. No to chyba wszystko jasne. Idę się porządnie wyspać. Nie siedźcie tu za długo.
 
chudy jest offline