Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2010, 13:12   #2
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Człowiek przyzwyczaja się. Przyzwyczaja się do różnych rzeczy. Do posiłku o danej godzinie, do spacerów, ludzi, szkoły, pracy. I do wczesnego wstawania.

26 października;
Wtorek;
Godzina 6:48;


- ...idealna. Nic, tylko wyjść na świeże powietrze i spędzić dzień w towarzystwie promieni słonecznych. Żadnej kropli deszczu dzisiaj nie będzie! Wspaniała nowina... Jack, potwierdził tylko to, co widać przez okno. Pogoda wręcz utopijna, jednak aby nie było tak słodko dzisiaj w miejscowym sądzie odbędzie się...

Odbiornik radiowy wydał z siebie okropny dźwięk. Niczym zapalający samochód, któremu włożono w rurę wydechową jakąś dziecięcą maskotkę. Zacharczał kilka razy i ucichł.
Chwilę później, gdyby ktoś nie widział całej tej sceny, a tylko przysłuchiwał się zza drzwi mógłby stwierdzić, że radio na moment odżyło. Oj, jak bardzo by się mylił. Młody chłopak, będący właścicielem owego, felernego radia próbował odreagować uderzając zeszytem o blat stołu. Mało tego- z jego ust wylał się potok słów, które doskonale odzwierciedlały jego obecny stan.
- Oszalałeś?!- z dołu dobiegł krzyk.
Chłopak westchnął i nadal zbulwersowany wstał z łóżka. Nogi niosły go same, a w głowie panował bezład. Mieszały się w niej różne informacje, a co dziwniejsze, te głupsze wydawały się być wyraźniejsze, aniżeli te pożyteczne. Ot, chociażby sen, który go obudził tej nocy...
Sięgnął dłonią macając na oślep. Chwilę później trafił na kurek i odkręcił wodę.
- Ile razy mam ci powtarzać, abyś nie klął w domu, co?
Yoshihiro, bo tak nazywał się owy chłopiec, odwrócił głowę. Stała za nim jego matka, kobieta po czterdziestce, będąca rodowitą Japonką. To od niej odziedziczył specyficzny wyraz twarzy i kruczoczarne włosy. Wychowywała go sama, bo ojciec, Amerykanin, będąc policjantem pewnego razu po prostu nie wrócił do domu. Yoshi miał wtedy pięć lat i mieszkał jeszcze w zupełnie innej, odległej miejscowości. Wtedy też matka postanowiła, by przywrócić swe panieńskie nazwisko.
Młody Okakura, mając teraz osiemnaście lat, zastanawiał się dlaczego to uczyniła. Czyżby nie kochała swego męża? Przecież powinna pozostać przy tym nazwisku, jakie dał jej jego ojciec. Wypytywał od dłuższego czasu o to matkę, co ją skłoniło do tego, ale ona zbywała go krótkim- "dowiesz się w swoim czasie".
Uśmiech pojawił się na jego twarzy. Matka jak zwykle potrafiła mówić, używając podniosłego tonu, ale jej wyraz twarzy był całkowitym przeciwieństwem jej głosu.
- Mówili o rozprawie Wilkinson'ów, a ten stary szmelc właśnie mi padł... Irytujące to jest.
Sué, matka Yoshihiriego, wybuchnęła lekkim śmiechem.
- Synu mój, nie oszukuj sam siebie. Przecież ja cię znam. I ty siebie znasz. Bez dwóch zdań pójdziesz na komendę, a potem do sądu i wszystkiego się dowiesz. A radio...
Westchnęła. Yoshi wiedział co ma namyśli. Wiedział, że dała by mu wszystko, gdyby miała tylko odpowiednie fundusze. Na laptopa dołożyła mu matka ile mogła, sama odmawiając sobie wiele rzeczy. Ale radio wszak nie jest tak drogie...
- Jak pójdzie ci dobrze na turnieju, to obiecuję...
- Mamo, nie trzeba...
- ...OBIECUJĘ, że ci kupię.-
dokończyła.- A teraz spiesz się, bo do szkoły czas iść!
Yoshihiro dokończył poranną toaletę, ubrał się, przewiesił przez ramię torbę i zszedł na dół po schodach. Dom w którym mieszkał może nie należał do luksusowych, ale na pewno był ogromny. Wydawał się jeszcze większy, gdy mieszkały w nim tylko trzy osoby, a używane były tylko dwie sypialnie, łazienka, salon i kuchnia. No i piwnica. Cała reszta domu stała w nienaruszonym stanie.
- Braciszek!- usłyszał głośny pisk.
Gdy tylko wszedł do kuchni został osaczony przez dwie młode dziewczyny. Jego siostrę i...
- Yoshi, to jest moja koleżanka, Samantha. Sam, to właśnie jest mój prywatny, własny detektyw, Yoshi!
Młody Okakura wymamrotał tylko coś w stylu "miło mi cię poznać" i podszedł do matki, która właśnie stała nad patelnią smażąc jajecznicę.
- Może trochę przekąsisz przed wyjściem?
- Nie, nie dam rady. Muszę jeszcze wejść do biblioteki po kilka książek przed szkołą.

- Jak chcesz. Na krześle leży twoje śniadanie.
- Dzięki.

Kierując się w stronę wyjścia spakował dwie kromki chleba owinięte szarym papierem do torby. Już miał dłoń na klamce, gdy nagle...
- Yoshi! Yoshi, zaczekaj!
Jego siostra...
- Też musimy iść wcześniej do szkoły, więc... Może pójdziemy razem?
Odrzucił swe kruczoczarne włosy na bok i spojrzał na swą siostrę.
"Jak to możliwe, że jesteśmy ze sobą spokrewnieni?"
Chwilę później przeniósł wzrok na jej przyjaciółkę, Sam. Dopiero teraz... Jak mógł nie zauważyć, że jest tak... urokliwa!
- Echhh, no dobra.
Kolejny kwik doszedł do jego bębenków.
- Dzięki, braciszku!

Droga do szkoły minęła spokojnie. Ann, siostra Yoshiego, i Samantha szły kilka kroków przed nim.
"I po co ta cała scena w domu, bym z nimi szedł do szkoły, jak idą kilka kroków przede mną? Bezsensowne..."
Gdy dotarli do szkoły było kilkadziesiąt minut do dzwonka. Pożegnał się z dwoma dziewczynami i ruszył w kierunku budynku biblioteki, który znajdował się kilka przecznic za szkołą. Wypożyczył w niej kilka książek omawiających medycynę sądową.

***

Zajął swe miejsce w klasie. Było jeszcze kilkanaście minut do lekcji, ale on, swoim zwyczajem, zawsze był przed czasem, gdy na korytarzach nie było prawie nikogo.
Siedział w ostatniej ławce, pod oknem, skąd miał doskonały widok na całą klasę oraz na szkolne boisko. Obserwował czasem co się tam wyprawia, a dzieją się przeróżne rzeczy. Raz to jakaś para, która urwała się z lekcji obściskiwała się na ławce tuż pod salą, gdzie mają lekcje, Innym razem odbyła się jakaś bujka pomiędzy uczniami, która skończyła się jednak szybko, gdyż grono pedagogiczne szybko zareagowało. Czasem można dostrzec treningi cheerliderek, jednak Yoshi nie przepadał za tego typu dziewczynami. Były zbyt... dziwne dla niego. A może to ona jest tym dziwnym?
Uczniowie powoli się schodzili, jednak nie interesowało go to. Siedział skupiony na czytanej lekturze.

Obdukcja lekarska powinna zawierać następujące elementy:

* imię i nazwisko i stopień i tytuł naukowy, specjalność i stanowisko zawodowe biegłego


Do sali wszedł profesor.

* dane innych osób, które brały udział w wydawaniu opinii, ze wskazaniem na czynności, które wykonywały
* jeżeli opinię wydaje instytucja - pełną nazwę instytucji
* czas przeprowadzonych badań i datę wydania opinii
* sprawozdanie z przeprowadzonych czynności, spostrzeżenia i wnioski
* podpis lekarza


Yoshihiro zamknął książkę, a wyjął swego laptopa. Nie używał już zeszytów, ale miał pewnego razu przez to przykrą rozmowę z profesorem, który chciał sprawdzić jego notatki w zeszycie.
Hałas, który ucichł po wkroczeniu profesora wzmógł się, jednak teraz znowu ustał. Yoshi ciekawy co było przyczyną, bo zazwyczaj ktoś cały czas rozmawiał, a teraz nic. Cisza i spokój.
- Ty musisz naszym nowym uczniem.- usłyszał głos profesora.
"A więc nowy uczeń... Czyżby kolejny imbecyl, jakich wiele w tej szkole?"
Chwilę później chłopak o kasztanowych włosach się przedstawił. Nazywał się Michael.
Okakura nie rozumiał co on w sobie miał, że połowa dziewczyn w pomieszczeniu co chwilę na niego zerkała, wytykała palcami i wpadała w atak chichotów i pisków.
"Echhh... Najprawdziwsza prawda na świecie- kobiet nie zrozumiesz...".
Lekcja minęła mu szybko. Ot, zaledwie kilka zdań musiał uwiecznić w swym komputerze, a tak to wszystko umiał. Gdy dzwonek rozległ się na korytarzu Yoshihiro odczekał aż wszyscy wyjdą i mozolnym krokiem udał się w kierunku wyjścia. Wyjrzał czy gwar na korytarzu już ucichł. Musiał jednak odczekać kilka kolejnych minut, by móc wyjść z klasy.
Od razu ruszył do swej szafki. Zdarł z niej plakat, który reklamował nadchodzące halloween. Bezsensowne "święto", jak to zwykł uważać. Kulkę papieru wrzucił do śmietnika, a z szafki wyjął książkę od biologi.
Ruszył od razu do klasy. Wszyscy już do niej weszli.
"No pięknie... I znowu spóźniony".
Wkurzony na cały świat zacisnął dłonie i wkroczył do klasy. Profesor spojrzał tylko na niego podejrzliwie, ale nic nie powiedział. Yoshi udał się w kierunku swojej ławki, ale... była zajęta. Jedyne wolne miejsce było koło... nowego ucznia.
Yoshi udał się w kierunku swojej ławki, ale... była zajęta. Jedyne wolne miejsce było koło... nowego ucznia.
"Dłużej mogłeś czekać, Yoshihiro!"
- Yoshihiro Okakura. Jesteś z Nowego Jorku, tak?
Michael spojrzał na chłopaka z zaskoczeniem.
- Michael. - uścisnął jego dłoń.- Tak, jestem z Nowego Yorku, ale tak naprawdę było to tylko chwilowe miejsce zamieszkania...
- Jednak zapewne trochę dziwnie tak w dużo mniejszym mieście się żyję, co?
Nie czekając na odpowiedź ciągnął dalej:
- Radzę ci uważać na biologi, bo nasz drogi profesor jest strasznie cięty.
- Lubię biologię. - odpowiedział Michael.- W mojej poprzedniej szkole miałem z niej najlepsze stopnie.

"Teraz jednak jesteś w Fell's Tomb. Tu wszystko jest inaczej!"
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline