Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2010, 16:26   #10
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Co spowodowało, że chciała sama z siebie wyjść w to okropne miasto, by wybieraćstatek, na których nie znała się w ogóle, to nie wiedziała. Wcześniej przyprowadziła tu swojego brzydkiego wałacha, umieszczając go w stajni karczmy "Pod Łbem Tura", z niewielką pomocą Tima. Giermek wyglądał na niewiele młodszego od swojego pana, za to całkiem oddanego. Pozory, czy prawdziwe przywiązanie? Megara lubiła analizować i patrzeć, w Ravenrock przez długi czas miała na to dużo czasu, w chwilach, gdy znużyło ją ćwiczenie magii. Może dlatego teraz poszła, chociaż sama nazwała to kaprysem. Jej życie i tak było zlepkiem kaprysów i zrządzeń losu, zwykle kończących się dla niej samej nie do końca przyjemnie. A towarzystwo trzech z czterech mężczyzn wydawało się bezpieczne - może prócz tego najmniejszego, który sprawiał wrażenie mniejszego od Meg. Dwaj pozostali sprawiali wrażenie honorowych, a to znaczyło już wiele. Wychowała się w poszanowaniu dla tej cechy, mimo, że niewielu z jej przybranej rodziny uznawało ją za ważną. Słowa słowami, a czyny były czymś zupełnie innym.

Poczuła się troszkę nieswojo, gdy olbrzymi kapłan usiadł obok niej, zajmując większość ławeczki. Przy nim czuła się malutka i drobniutka, co wcale nie było takie złe. Niedostrzegalnie prawie zadrżała, gdy się odezwał.
- W jaki sposób otrzymałaś list?
Otworzyła usta i spojrzała na niego zdziwiona.
- Nie uważasz, że to trochę bezpośrednie pytanie?
Mężczyzna nie wydawał się zbity z tropu, wzruszając ramionami, jakby zdziwiony tym, że ktoś może nie odpowiedzieć na jego niewinne pytanie.
- Nie, razem nam przepisano zamek, tajemnice nie są wskazane. Ja go otrzymałem od kobiety spotkanej na trakcie, gdy akurat potykała się z kilkoma bandytami. Pomogłem jej, to otrzymałem w zamian.
Czarodziejka westchnęła, spoglądając przed siebie.
- Pewnie masz rację, to nie jest wielka tajemnica. Dostałam list od wróżbitki, w jednym z miasteczek. Ja... wróciłam potem w to samo miejsce i nie było tam namiotu, w którym kobieta wieszczyła.
Kapłan skinął głową, jak wojskowy słyszący rozkaz. Przyswoił informację i nie komentował jej.
- Kobiety, która mi to dała, również nie spotkałem już więcej. To pasuje do tej dziwnej sprawy istnienia naszych imion i nazwisk na stuletnim dokumencie. Parasz się magią, prawda? Powinnaś lepiej się w tym orientować niż ja.
- Tak, jestem czarodziejką - potwierdziła. - Ale nie znam natury czarów do tego użytych i wolałam nie używać zaklęć w kancelarii. Nie wszyscy to dobrze widzą, zwłaszcza z moim wyglądem.
- A co jest z nim nie tak?

Nieświadomość olbrzyma rozbawiła ją, na tyle, że się uśmiechnęła, ukazując białe ząbki.
- Nazywają mnie wiedźmą, tam gdzie się pojawiam. A wiedźmy rzucają klątwy.
Spojrzał na nią ponownie, z góry miał dobrą pozycję do oględzin.
- Przesądy, co tak na prawdę umiesz?
Jak dla Megary, pozycję miał aż za dobrą, bo na jej bladą twarz wypełzł rumieniec. I tak wolała by patrzył, niż gdyby miała zrobić coś głupiego.
- Jak sam stwierdziłeś, param się magią - teraz miała ochotę pokazać mu język, jak mała dziewczynka. - Korzystam z żywiołu ziemi, ciężko to wyjaśnić nieobytemu z magią wojownikowi - nie mogła się powstrzymać. - Po prostu im więcej ziemi i skał tym jestem silniejsza.
Znów to skinienie głową.
[i]- Czyli na morzu będziesz słaba? [i]- nie było to pytanie, stwierdzenie faktu raczej - A w zamku i w górach silna. To cenna informacja, dziękuję. Ja oczywiście potrafię walczyć, znam się też na taktyce i umiem wzmocnić nas cząstką mocy Tempusa. Tak jak mówiłem wcześniej. Im szybciej się poznamy, tym sprawniej będziemy działać.
Teraz ona spojrzała na niego, zadzierając głowę do góry.
- Zawsze jesteś taki formalny? Oduczyli cię emocji?
Niespodziewanie, uśmiechnął się do niej.
- Emocje utrudniają działanie, a teraz nie czas na ich okazywanie. Zapytaj mnie w nocy, gdy przyjdziesz do mego łoża.
Roześmiał się, przyjaźnie, chociaż ciężko było to stwierdzić, bo śmiech miał głośny.

Westchnęła i przewróciła oczami, wracając wzrokiem do obserwowania kanału. W jednym miał rację, nie czuła się pewnie na wodzie. Już tutaj czuła się niepewnie, mocno trzymając się ławeczki. Wolała nie myśleć co będzie na statku, na pełnym morzu. Nie będzie się spierała, powiedziała sobie. Dobrze, że był ktoś, kto umiał albo chociaż chciał zebrać ich w jedną grupę. Jakoś tę podróż przeżyje, coraz bardziej zdawała sobie sprawę z tego, że zrobi dla takiego miejsca praktyczie wszystko, za to, by żyć na własny tylko rachunek, na równi z kilkoma ludźmi. Chciałaby ostatecznie uważać ich za przyjaciół, ale to były czcze życzenia. Ostatecznie i tak każdy chciał się jej pozbyć, bała się, że i tutaj będą tacy, których nie będzie interesowała współpraca a jedynie tyrania.
~Stałaś się straszliwą pesymistką, Meg!~
Często się łajała za głupoty, które toczyły się przez jej otoczoną kasztanowymi włosami głowę. Gdy dotarli na nabrzeże, starała się tylko nie rzucać za bardzo w oczy, z prawdziwym przerażeniem patrząc na stojące w porcie statki. Woda wydawała się zupełnie nieprzyjazna, a drewniane kadłuby były zbyt słabe i zdecydowanie za bardzo chybotliwe! Przełknęła ślinę. Negocjacje i wybieranie konketnego statku pozostawiła towarzyszącym jej mężczyznom.
- Pytajcie się, proszę, ile czasu będzie trwała każda podróż.
Nieśmiała prośba sama z siebie wypłynęła z ust, które szybko znów się zacisnęły. Przez całe życie stała twardo na ziemi, a teraz to wszystko się zmieniało. Oby wreszcie zmieniło się na lepsze. Postanowiła, że weźmie na statek worek ziemii i nie będzie wychodziła spod pokładu. Przecież opowiadali, że będąc na morzu nie widać zupełnie lądu, a ten pod nimi będzie stanowczo zbyt nisko, odgrodzony zbyt wielką ilością wody.
 
Lady jest offline