Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2010, 22:06   #1
Gildean
 
Gildean's Avatar
 
Reputacja: 1 Gildean wkrótce będzie znanyGildean wkrótce będzie znanyGildean wkrótce będzie znanyGildean wkrótce będzie znany
[Autorski]" Pewnego razu na dzikim zachodzie"



Postać w niebieskim mundurze po raz wtóry próbowała wbić szpadel głęboko w ziemię, lecz ten znów zatrzymał się na coraz częściej pojawiających się w głębi dziury kamieniach.
- Ach cholera przydałby się kilof.
- Do diabła Danny pośpiesz się. W tym zasranym lesie roi się od czerwonoskórych. Wyczuwam ich na kilometr - Wtrąciła postać w szarym mundurze, która stała nad powoli powiększającą się dziurą i oświetlająca teren lampą naftową. Siedzący nad nimi gawron obserwował ich wnikliwie. Gdyby w okolicy znalazł się jakiś inny wnikliwy obserwator i na modłę gawrona próbował podejrzeć te dwie postacie, byłby zapewne wielce nimi zdziwiony. Bowiem ostatnimi czasy postaci o szarych i niebieskich mundurach można było zobaczyć razem jedynie gdy ci byli zwróceni ku sobie twarzami, zajęci czynieniem tego co bliźniemu niemiłe.
- Było by szybciej, gdybyś pomógł kopać – Odrzekła postać w niebieskim mundurze.
- Było by, gdybyś załatwił sprzęt który obiecałeś. Kończ, a ja idę po Willa i po skrzynie.
- Posrało Cię ? Dziura jest jeszcze za płytka, ktoś może to odkryć.
- Nie mamy już więcej czasu. Czuję tu tych zasranych Indian i jestem pewien, że są w pobliżu.
Postać w szarym mundurze odwróciła się i odeszła na skraj lasu, gdzie ukrytych między drzewami koni i skrzyń z nieznaną zawartością pilnował niejaki Will, były sierżant 2 Kompanii Zwiadu, obecnie ścigany listem gończym za dezercję i morderstwo. Will odezwał się pierwszy.
- Ufasz temu twojemu jankesowi ?
- Za cholerę. Przy pierwszej lepszej okazji poderżnie nam gardła. Ale na razie jest potrzeby. Do czasu. A teraz bierz skrzynie i idziemy.
Noc była tego dnia bardzo gorąca, cykady grały przepiękny koncert, a mężczyźni uwijali się w pocie czoła.
Starannie umieścili skrzynie w dziurze, którą następnie zasypali ziemią. Pośpiesznie ruszyli w stronę koni i odjechali na południe, kierując się rozświetlonym przez gwiazdy niebem. Nad ranem byli już poza terytorium Indian.
- A teraz do Meksyku panowie. Przeczekać wojnę, przeczekać zawieruchę, a potem dla każdego z nas zacznie się nowe, lepsze życie.
- Musimy za to wypić.
- Koniecznie.
Jadąc dalej na południe dotarli do niedużego wąwozu za którym Meksyk był już na wyciągnięcie ręki.
Nie wiedzieli, że nigdy nie będzie im dane przekroczyć granicy. Pierwszy w kulbace zachwiał się konfederat William. Strzała nadleciała tak cicho, że praktycznie jej nie usłyszeli. Były sierżant 2 Kompani Zwiadu przechylił się na lewą stronę i upadł twardo na ziemię. Zapadła głucha cisza. Postaci w niebieskim i szarym mundurze z niepokojem i strachem w oczach rozglądały się po wąwozie. W końcu przerażeni, oszołomieni pod wpływem strachu ruszyli z kopyta, gnając na złamanie karku wzdłuż wąwozu. Czerwonoskóry czekając cierpliwie na taki ruch ze strony bladych twarzy, powoli odbezpieczył broń i gestem dał sygnał towarzyszom. Huk wystrzałów odbił się szerokim echem po wąwozie do którego znów zstąpiła śmierć, tym razem zabierając ze sobą jankesa. Postać w szarym mundurze gnała dalej. Już prawie dopadła do wyjścia, była tuż o krok od ucieczki, gdy nagle zrównał się z nią czerwonoskóry jeździec na centkowanym mustangu. Postać w szarym mundurze, chciała unieść rewolwer i wystrzelić. Nie zdążyła. Przeszkodził jej tomahawk wbity w plecy. Zmęczony galopem rumak zatrzymał się nie czując już ponagleń jeźdźca. Strząsnął z siebie zbędny już ciężar i leniwie począł skubać rosnącą u wlotu wąwozu trawę …


Witam. Poszukuję trzech graczy do sesji w klimatach westernu i dzikiego zachodu. Generalnie za mechanikę odpowiadam ja, do was należy jak najwierniejsze wczucie się w postać. Piszemy raz na tydzień ale będzie mi miło jeżeli gracze będą zmobilizowani i posty będą pojawiać się częściej.





Dobry, zły i brzydki.

Na potrzeby sesji przygotowałem pewne archetypy postaci, aby każdy z amigos czymś się wyróżniał i tak mamy :

Kowboj - Jesteś człowiekiem prerii. Znaczy to, że całkiem nieźle strzelasz, umiesz oporządzić konia ale przede wszystkim jesteś świetnym jeźdźcem i gdy weźmiesz wiatr we włosy nie ma takiego drugiego, który mógłby cię przegonić. Jeśli trzeba przeskoczyć szeroką rozpadlinę, a na ogonie siedzą el banditos, nie ma sprawy zrobisz to podczas gdy ich konie staną dęba tuż nad skrajem przepaści. Od razu poznasz w jakiej koń jest kondycji i czy daleko da radę unieść jeszcze jeźdźca. Umiesz też rzucać lassem, odnaleźć drogę na pustkowiu, a także całkiem sprawnie tropić zwierzynę i człowieka.


Rewolwerowiec - Oglądałeś filmy z Clintem Eastwoodem ? Znasz Johna Waynea ? To dobrze, bo jesteś właśnie takim gościem jak oni. Dobywasz gnata w oka mgnieniu, celnie strzelać z dwóch rewolwerów jednocześnie, a gdy walisz z biodra to szybkość z jaką wypluwasz "pestki" onieśmiela nawet karabin Gatlinga.
Dodatkowo, masz szósty zmysł dzięki czemu potrafisz wyczuć czy ten koleś za barem który sączy właśnie whiskey chce wpakować Ci ołów, czy tylko zgrywa twardziela.
Po prostu wyczuwasz takie sytuacje bowiem widziałeś już ich w życiu dość wiele.
I jeszcze jedno. Skoro jesteś rewolwerowcem to znaczy, że wcześniej posłałeś już kilka osób do grobu. Chętnie dowiem się kim oni byli i czemu stanęli Ci na drodze.

Meksykaniec - Życie w Meksyku nie jest łatwe. Zwłaszcza jeśli mieszkasz na pograniczu. Rozboje, bandyci, bieda i brak perspektyw to dla ciebie chleb powszedni.
Nic zatem dziwnego, że nauczyłeś się radzić sobie w życiu. Potrafisz robić drobne szwindle, jesteś niezłym naciągaczem i całkiem zmyślnie kantujesz w karty. Gdy trzeba podprowadzić komuś konia albo kilka dolarów, to ty zrobisz to niepostrzeżenie. Los obdarzył cię też dużą odpornością na tequilę i inne okowity więc nie jest łatwą sprawą próba spicia cię. Na koniec dodam, że znasz zarówno Hiszpański jak i Angielski, dzięki czemu bez problemu porozumiesz się po obu stronach granicy.

Miło by było, gdyby każdy z graczy wybrał inny archetyp. Oprócz wyboru archetypu każdy gracz powinien napisać historię swojej postaci, opisać jej wygląd, charakter, ekwipunek i uzbrojenie ( pełna dowolność oczywiście w granicach rozsądku ), a także zaznaczyć co sprowadza go do miasteczka Whitewater w stanie Nowy Meksyk. Aha przygoda zakłada raczej, że będziecie tymi "złymi gringo ", więc wszystkie nieskazitelne charaktery odsyłam od razu do klasztoru. Pozdrawiam i liczę na pozytywny odzew.
 

Ostatnio edytowane przez Gildean : 14-03-2010 o 17:48.
Gildean jest offline