Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2006, 11:10   #62
Malekith
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Jerran Korr

Wrócił z kuchni z racjami jedzenia i wody w torbie. Rozejrzał się jeszcze raz po swojej kajucie.
"Może jednak plecak będzie wygodniejszy...?" pomyślał.
Przerzucił jeszcze kilka rupieci zawalających pomieszczenie i wygrzebał niewielki, lekki kwadratowy plecak. Był w sam raz na raczej krótką wyprawę. Wrzucił do niego jedzenie i wodę, dorzucił też maskę tlenową i pojemnik.
- Kto wie czy się nie przyda? - mruknął sam do siebie.
Jego wzrok padł na niewielki przedmiot leżący obok szafki na podłodze. Podszedł i podniósł. Uśmiechnął się smutno. Nacisnął mały przycisk i z miniaturowego, okrągłego holoprojektora wydobył się krótki snop światła, który po chwili uformował się w obraz. Piękna kobieta o ciemnych włosach zaplecionych w długi warkocz patrzyła na niego swymi zielonymi oczami. Na jej twarzy gościł lekki uśmiech. Jerran lewą ręką próbował dotknąć jej policzka, ale... to tylko hologram.
Schował projektor do kieszeni. Z apteczki, albo z jej resztek, które walały się po korytarzu, przyniósł kilka opatrunków, antyseptyk, środki przeciwbólowe i strzykawkę próżniową. Stwierdził, że również mogą okazać się przydatne, ale miał nadzieję, że bierze je niepotrzebnie.
Wyjął swoje wibroostrze. Zwarzył je w dłoni i wykonał kila cięć w powiertrzu. Po czym kciukiem dotknął niewielkiego przycisku i zaczął odczuwać lekkie wibracje. Ostrze drgało niemal niezauważalnie. Zahaczył czubkiem buta jakaś szmatę leżącą na ziemi i podrzucił ją w górę. Wykonał dwa szybkie cięcia i ze szmaty zostały strzępy. Uśmiechnął się lekko, po czym schował broń. Założył plecak i ciasno ściągnął szelki, aby przylegał do jego łopatek. Sprawdził jeszcze raz kieszenie. Zapasowe ładunki do blasterów... commlink... dziennik w wewnętrznej kieszeni... flaszka... Potem przeładował blastery i upewnił się, że są sprawne. Wreszcie naciągnął mocniej rękawiczki i wyszedł na korytarz. Dostrzegł czekającego już tam Koth'a.
- Gotowy? - zapytał.
 
Malekith jest offline