Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2010, 13:18   #9
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Sny zawsze przychodzą same. Rzadko ktoś ich pragnie, a nigdy nie są zrozumiałe w pełni. Każdy wiedział, że niektóre mogą być zesłane przez potężne wiedźmy, których klątwa dotknęła śmiertelnego ciała. Prawie każdy w to wierzył, tak samo jak wierzy się w bogów. Arina poznała siłę złych snów już pierwszej nocy w Vixen, gdy kręciła się i przewracała po twardym łóżku podłej speluny, która jako jedyna zapewniała nocleg. I wcale nie miała zbyt wielu gości, gdyż wracając późno, wiedźminka musiała się dobijać do drzwi, by zaspany karczmarz otworzył jej drzwi. Nie był zadowolony, widziała to w jego oczach. Ale płaciła, a to liczyło się najbardziej. Sny jednak miała za darmo.

...Pożegnała się z piękną kobietą, całując ją w policzek i wyszła. Chwilę potem wędrowała już traktem wiodącym przez las, nad nią zaś kruki zataczały kręgi, coraz niżej i niżej jakby czując padlinę. Nagle ptaki spadły w dół, prosto na nią. Starała się zasłonić, odegnać je, ale nic z tego, były za duże, było ich zbyt dużo! Któryś trafił ją w oko, inny przebił policzek. Miotała się, ale już wiedziała, że nie ma szans, ręce zaczynały odmawiać posłuszeństwa. Zaczęła unosić się nad swoimi zwłokami, dostrzegając niemłodą już kobietę, przywołującą ją do siebie. Ruszyła w jej stronę...

Gdy się obudziła, zlana była potem, a serce biło mocno, znacznie szybciej i mocniej niż normalnie bije wiedźminom w ich przemienionych ciałach. Był już wczesny ranek, a mimo niewyspania miała pewność, że już nie zaśnie. Kaer Morhen przyzwyczaiło ją do małych ilości snu, organizm był na nie uodporniony. A jeśli dodamy do tego całkiem ładną pogodę i słonce przygrzewające chyba najmocniej tego roku, to nie było sensu siedzieć w stęchłym pokoju. Zeszła na dół, gdzie we wspólnej izbie żona Anzelma podała śniadanie. Ohydne śniadanie, zrobione chyba z jakiś paskudnych resztek pozostałych z zeszłych dni. A niestety - karczma przy ratuszu otwierana była dopiero popołudniem, jak zapamiętała z wczorajszego wieczoru. Teraz była więc zmuszona zjeść to co dawali, znosząc przez jakiś czas spojrzenia gospodarza oraz jedynego gościa - siedzącego pod ścianą mężczyzny, który wyglądał na zdecydowanie bardziej zmęczonego niż ona sama.


Ostatecznie wstał i podszedł do niej, siadając na małym zydlu naprzeciwko i wyciągając dłoń na powitanie. Chód miał wojskowy, ale przy pasie ledwie sztylet w wytartej pochwie.
-Mark Alez. Zdaje się, że przyjdzie nam się poznać trochę bliżej, jeśli zechcesz oczywiście. Mówiono mi, ze jesteś wiedźminką, ale mi to nie przeszkadza. Wiedźmini dobrze walczą. A przysłał mnie Bert, zanim wyruszymy z transportem traktuje mnie jak widać jako chłopca na posyłki. Bynajmniej, nie żałuję, że tu przylazłem, chociaż to co do żarcia dają. Tfu!
Splunął na ziemię, dokładnie dając do zrozumienia co myśli o śniadaniu.
-A i z niczym nie przyłażę. W nocy chałupę spalili, razem z właścicielem - starym traperem Erykiem, którego tutejsi Łosiem zwali. Też miałem jako ochrona jechać, ale teraz nie wiem czy warto, bo mówili, że część skór razem z chałupą z dymem poszła i się wyjazd o kilka dni może opóźnić. Ale za to premię oferują, jak złapiemy tego co podpala! Dobre sobie, na moje to się nie spieszy. Przejść się możemy, jak towarzystwo prostego najemnika pannie nie przeszkadza.
Odchylił się na zydlu i skinął na karczmarkę, by dolała mu piwa. Też nie za dobrego, ale jakby porównać ze śniadaniem, to wychodziło na niezłe. Mężczyzna łyknął i chociaż nawyki miał żołnierskie, to na prostaka zdecydowanie nie wyglądał, a na pewno się nie wyrażał jak jakiś prostak.
 
Sekal jest offline